Podbiła polski rynek biżuterii. „Dostrzegłam niszę, którą można wypełnić”

Na sukces w budowaniu i rozwijaniu biznesu składa się wiele elementów. Ważna jest wytrwałość, determinacja i konsekwencja w dążeniu do celu. Firmie trzeba poświęcić bardzo dużo czasu, często trzeba dla niej z czegoś zrezygnować. Nie każdy jest na to gotowy – mówi Magdalena Mousson-Lestang, twórczyni biżuteryjnej marki Lilou, która zdobyła serca Polek.

Publikacja: 17.01.2025 13:57

Magdalena Mousson-Lestang: „Pierwszy Butik odniósł duży sukces. Przez pierwsze miesiące klienci usta

Magdalena Mousson-Lestang: „Pierwszy Butik odniósł duży sukces. Przez pierwsze miesiące klienci ustawiali się w kolejce na długo przed otwarciem”.

Foto: Materiały prasowe

Magdalena Mousson-Lestang to twórczyni i właścicielka marki Lilou, która 16 lat temu podbiła biżuteryjny rynek w Polsce. Udało jej się stworzyć markę premium, która znalazła dla siebie miejsce na, wydawałoby się, mocno podzielonym polskim rynku biżuterii. Lilou odniosło ogromy sukces, ale to nie wszystko – marka zbudowana przez Magdalenę Mousson-Lestang szybko zyskała status kultowej. Przed butikiem ustawiały się kolejki chętnych do zakupu biżuterii Lilou.  

W zeszłym roku Lilou, jako pierwsza marka biżuteryjna, zostało ogłoszone partnerem Polskiego Komitetu Olimpijskiego i Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej. W projektach marki Lilou, opartych na motywach szczęścia i polskich kwiatów, polscy olimpijczycy wystąpiil podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Możliwe, że nie byłoby biżuterii Lilou, gdyby nie głębokie przekonanie, że nie można stać 
w miejscu. Trzeba iść za ciosem. Nadążać 
za zmieniającym się światem – i się odróżniać. O tym – a także o rozwoju firmy, budowaniu marki, podejmowaniu ryzyka i popełnianiu błędów, Magdalena Mousson-Lestang opowiada w rozmowie z magazynem „Sukces”.

Najważniejsze: nie bać się ryzyka

Zostałam wychowana w przekonaniu, że nie ma rzeczy niemożliwych, a kiedy coś sobie zaplanujesz, powinnaś do tego dążyć. Takie myślenie bardzo pomogło mi na różnych etapach życia, bo dzięki niemu nigdy nie bałam się ryzykować i nie czułam lęku przed porażką.

Czytaj więcej

Stworzyła polską markę luksusową. „Projektantką zostałam trochę przez przypadek”

Zanim 16 lat temu stworzyłam Lilou, skrupulatnie się do tego przygotowałam. 
Najpierw skończyłam kurs tworzenia biżuterii, a później organizowany w Warszawie przez Unię Europejską kurs dla kobiet, które chciały być przedsiębiorczyniami.

Po kilku miesiącach poznawania tajników prowadzenia własnej firmy miałam gotowy biznesplan i ogromną wiarę w to, że mój pomysł stworzenia marki biżuteryjnej z kategorii dostępnego luksusu i opartej na personalizacji spodoba się.

W zachodniej Europie, a szczególnie we Francji, która jest bliska mojej rodzinie, wybór biżuterii z tzw. średniej półki był duży. W Polsce w tamtych czasach na jednym biegunie byli trzej wielcy biżuteryjni gracze z wieloletnią historią i tradycją robienia produktów w srebrze i złocie, na które nie każdego stać. Na drugim z kolei była biżuteria z tzw. India shopów, czyli sklepów z produktami sprowadzanymi z Indii. Tania, ale niezbyt trwała i w orientalnym stylu, który nie wszystkim się podobał. Widziałam, że brakuje na rynku biżuterii wysokiej jakości, ale przyjaznej cenowo i że właśnie to jest nisza, którą można wypełnić.

Lilou: więcej niż marka biżuteryjna

Lilou narodziło się razem z doświadczeniem mojego macierzyństwa. Kiedy zakładałam firmę, dwoje z mojej trójki dzieci było już na świecie i odkrywałam całą gamę nowych emocji związanych z macierzyństwem. Chciałam te wszystkie piękne chwile utrwalić, zachować na później. Byłam pewna, że nie tylko ja potrzebuję mieć coś, co przypomni mi o ważnych momentach – każdy człowiek ma wspomnienia, do których lubi wracać.

Dlatego od początku zależało mi na tym, żeby Lilou było czymś więcej niż tylko marką proponującą autorskie bransoletki, pierścionki czy naszyjniki.

Chciałam, żeby moja biżuteria nie tylko zdobiła, ale przede wszystkim była nośnikiem pozytywnych emocji, upamiętniała piękne chwile i pozwalała wyrazić słowami uczucia wobec bliskiej osoby.

Mimo że miałam ogromny entuzjazm, działałam bardzo ostrożnie. Zanim zaczęłam snuć plany o większym biznesie, chciałam się dowiedzieć, czy mój pomysł spodoba się innym. Pierwszą pracownię zorganizowałam w domu. Zaczynałam od uniwersalnych wzorów-symboli: serca, czterolistnej koniczyny, medalionu, postaci chłopca i dziewczynki. Kupowali je ode mnie przyjaciele, znajomi, a z czasem znajomi znajomych.

Foto: Materiały prasowe

Po raz pierwszy wyszłam z produktami „w świat” podczas świątecznego spotkania w przedszkolu moich synów. Wiadomość o Lilou szybko zaczęła roznosić się pocztą pantoflową i nagle tym, co robię, zaczęło się interesować coraz więcej osób. Przełomem były pierwsze publikacje w prasie. Do dziś pamiętam, jak wielkim przeżyciem było dla mnie to, że najpierw „Twój Styl”, a później „Glamour” napisały o mojej początkującej marce.

Zaczęłam dostawać zamówienia od ludzi z całej Polski. Nie miałam jeszcze wtedy sklepu internetowego, tylko stronę ze zdjęciami produktów, moim numerem 
telefonu i adresem mailowym. Zamówienia pojawiały się w takim tempie, że musiałam zatrudnić pierwszą osobę do pomocy. Nie byłam bowiem w stanie własnoręcznie montować biżuterii, grawerować, przygotowywać wysyłek i odpowiadać na zapytania klientów. Marka zaczęła rozwijać się w ekspresowym tempie, szybko więc zaczęła przynosić dochód – oczywiście na skalę początkującej, jednoosobowej działalności gospodarczej. Stało się dla mnie jasne, że nadszedł moment, w którym powinnam wejść z moim produktem na rynek. Po roku istnienia Lilou zdecydowałam się otworzyć pierwszy butik.

Magdalena Mousson-Lestang: ważne, by mieć wizję

Bycie przedsiębiorcą to przede wszystkim nieustanne podejmowanie decyzji i ryzyka. Pewnego dnia jechałam rowerem ulicą Mokotowską w Warszawie i zobaczyłam informację o przetargu na malutki lokal. Miał 25 m², a do złożenia wszystkich papierów zostały dwa dni. Lokalizacja była wymarzona, bo przy samym placu Trzech Krzyży, ale poza mieszkańcami nikt tamtędy nie chodził. Nie było prawie żadnych sklepów, wiele osób więc dziwiło się, że chcę tam otworzyć butik. A ja czułam, że ta lokalizacja ma potencjał, mój zaś pomysł jest innowacyjny. W tamtych czasach nie było konceptu biżuteryjnego opartego na personalizacji 
poprzez wykonywany ręczny grawerunek na poczekaniu.

Butik odniósł duży sukces. Przez pierwsze miesiące klienci ustawiali się w kolejce na długo przed otwarciem.

Przełomowym momentem była rozmowa z moim mężem, który powiedział: „Powinnaś iść 
za ciosem”. Wtedy zrozumiałam, że muszę rozwijać się dalej. Otworzyłam drugi butik w Poznaniu, kolejny w Krakowie i zaczęłam myśleć o tym jak o wyzwaniu, z którego może powstać przedsięwzięcie na większą skalę. Bardzo chciałam, żeby moja marka była zaangażowana społecznie. Tak też się stało, prawie od początku istnienia firmy niesiemy pomoc potrzebującym i angażujemy się w akcje charytatywne. To nadaje naszej pracy głębszy sens.

Dziś Lilou ma 42 butiki w Polsce, jeden w Paryżu i w Niemczech. Od maja tego roku oferta Lilou dostępna jest również na lotnisku Okęcie w Warszawie oraz na lotniskach w Gdańsku i w Krakowie. Moją biżuterię noszą takie światowe gwiazdy, jak Sandra Bullock, Eva Longoria, Jenna Ortega czy Gwen Stefani. I choć daje mi to ogromną satysfakcję i radość, nie traktuję sukcesu jako czegoś stałego. Dla mnie sukces to nieustający rozwój.

Ważne jest też mieć wizję. Od początku wiedziałam, że Lilou nie będzie kolejną firmą jubilerską. Chciałam, żeby stały za nią określone wartości, jej wizerunek był spójny, butiki zaś urządzone tak, by klienci czuli, że wchodzą do świata pełnego dobrych emocji.

Stworzyła markę biżuterii Lilou. „Cały czas patrzę przez siebie”

Na sukces w budowaniu i rozwijaniu biznesu składa się wiele elementów, od pomysłu i odwagi zaczynając, a na szczęściu kończąc. Ale w tym wszystkim ważna jest także wytrwałość, zaangażowanie, determinacja, pracowitość i konsekwencja w dążeniu do celu. Firmie trzeba poświęcić bardzo dużo czasu, często trzeba dla niej z czegoś zrezygnować. Nie każdy jest na to gotowy. Dużego biznesu nie da się zbudować w pojedynkę, więc nieuniknione jest otaczanie się ludźmi i współpracowanie z nimi tak, by chcieli z tobą zostać.

Ciągłe podejmowanie decyzji wpisane jest w prowadzenie firmy. Nie można się bać popełniania błędów – grunt, żeby nie powtarzać tych samych. Rozwijając biznes, cały czas trzeba być kreatywnym. Nigdy nie wiadomo na 100 procent, czy plan się powiedzie, ale warto ryzykować i akceptować konsekwencje.

Czasami mówię sobie: „Ciesz się, bo to wielka sprawa być w tym miejscu, w którym jesteś”, a jednocześnie cały czas patrzę przed siebie. Jest jeszcze tyle fantastycznych rzeczy do zrobienia. Marzy mi się, by Lilou mocniej zaistniało za granicą. Ta marka ma ogromny potencjał wzrostu i to mnie napędza do działania.

Magdalena Mousson-Lestang to twórczyni i właścicielka marki Lilou, która 16 lat temu podbiła biżuteryjny rynek w Polsce. Udało jej się stworzyć markę premium, która znalazła dla siebie miejsce na, wydawałoby się, mocno podzielonym polskim rynku biżuterii. Lilou odniosło ogromy sukces, ale to nie wszystko – marka zbudowana przez Magdalenę Mousson-Lestang szybko zyskała status kultowej. Przed butikiem ustawiały się kolejki chętnych do zakupu biżuterii Lilou.  

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Sukces Story
Polka zrobiła karierę w świecie mody. „Pracuję fizycznie po 10 godzin dziennie”
Sukces Story
Czy pozytywne myślenie prowadzi do sukcesu? Naukowcy obalają popularny mit
Sukces Story
Zdobył gwiazdkę Michelin dla restauracji w Polsce. „Zaczynałem od zmywaka”
Sukces Story
Wskrzesiła firmę założoną 140 lat temu przez Radziwiłłów. „Zdecydował przypadek”
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Sukces Story
Bogna Sworowska wróciła na światowe wybiegi w wieku 57 lat. „Spełniam marzenia”
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego