Stany to był dobry wybór, bo w kraju nikt oprócz Władysława Pasikowskiego nie zamierzał dać mi szansy – mówi Magdalena Górka, polska operatorka, która podbija amerykański przemysł filmowy. – Dopiero teraz koledzy zaczęli mówić z uznaniem o mojej pracy przy filmie „Jack Strong”. Ile minęło od jego premiery? Siedem lat? – dodaje.
– Wszystkim, którzy myślą, że praca nad filmem jest glamour, pokazałabym moje zdjęcie z planu, gdy stoję po kolana w błocie na tle toi-toiów – śmieje się Magda, gdy pytam, jakim zdjęciem moglibyśmy zilustrować ten wywiad. Odkąd pamięta, fotografowała, jej ojciec miał w domu ciemnię. W ostatniej klasie liceum więcej czasu niż na lekcjach spędzała w kinie. Wybrała łódzką „Filmówkę”, dostała się na Wydział Operatorski za pierwszym podejściem.
Czytaj też: Rok 2020 w kulturze: dobre rzeczy w trudnych czasach. Maja Chitro podsumowuje minione 12 miesięcy
W Polsce tworzy zgrany duet z Władysławem Pasikowskim („Glina”, „Jack Strong”, „Kurier”), za oceanem pracowała m.in. przy superbohaterskim serialu „Doom Patrol” czy horrorze „Paranormal Activity 3”, na potrzeby którego stworzyła własny filtr obrazu. Ma na koncie teledyski Eltona Johna, Katy Perry i reklamy znanych marek. Właśnie zakończyła w Belgii pięć miesięcy zdjęć do drugiego sezonu serialu Netflixa „Kierunek: Noc”.
Na liście najbardziej dochodowych filmów systematycznie wzrasta liczba produkcji reżyserowanych przez kobiety. Jeszcze w 2018 roku stanowiły tylko 4 proc., w ubiegłym już 16 procent. Pani rzadko miała okazję pracować z reżyserkami. Dlaczego?
Magdalena Górka: Nie dostawałam takich propozycji. Przepraszam, raz dostałam, ale musiałam odmówić ze względu na sytuację rodzinną. W hollywoodzkich studiach panuje obecnie tendencja, żeby w myśl równouprawnienia zatrudniać więcej kobiet. Tyle że nie zawsze patrzy się na to, czy mają już odpowiednie kwalifikacje i doświadczenie, czy nie. W ten sposób robi się krzywdę każdej z nas.