Błyskawiczny rozwój chińskiej aplikacji Shein, obecnie największego na świecie internetowego sklepu z modą, to zjawisko, któremu warto się przypatrywać – nawet jeśli ta nazwa w Polsce nie jest jeszcze bardzo dobrze znana.
Aplikacja Shein: Amazon zyskał potężnego rywala
W ubiegłym miesiącu Shein zepchnęło Amazon z pierwszego miejsca listy najpopularniejszych aplikacji zakupowych w USA. Shein, firma która istnieje od zaledwie 7 lat, w ostatnich latach zarabia gigantyczne pieniądze dzięki zaspokajaniu potrzeb klientów i klientek goniących za trendami. Zarazem rozwój Shein obnaża wszystkie patologie „szybkiej mody”. Przykład? Notoryczne i świadome kopiowanie wzorów i projektów, które zarzucają Chińczykom producenci z Europy i z USA .
Czytaj też: Rośnie gigant: co wiemy o chińskiej firmie, która skupuje marki luksusowe z UE?
Jedną z nich jest AirWair International, właściciel marki Dr Martens, która w pozwie złożonym do sądu w Kalifornii zarzuca Shein „oczywisty zamiar sprzedaży podróbek”. Chodzi o buty sprzedawane przez Shein jako Marin Boots, które nie tylko wyglądają jak kopia kultowych Martensów, ale też wykorzystują w celach promocyjnych zdjęcia oryginalnego produktu Dr Martens.
W 2018 roku Shein zostało pozwane przez markę Levi’s, a obecnie przedmiotem sporu pozostają też projekty „zainspirowane” przez mniejsze, niszowe marki, takie jak producent biżuterii z Los Angeles, Kikay. Współzałożyciel marki, Quinn Jones, w rozmowie z „Financial Times” mówi, że to działania, które Shein powtarza „na okrągło”.
Dla zachodnich marek monitorowanie tego, co pojawia się w aplikacji Shein może być problemem. Powodem jest nietypowy model biznesowy serwisu. Polega on na tworzeniu projektów w oparciu o analizę danych i uczenie maszynowe i błyskawicznej produkcji ubrań odpowiadających na trendy. Shein z łatwością wyprzedza marki, które zwykliśmy kojarzyć z „szybką modą”. Zdaniem ekspertów cały proces – od projektu do dostarczenia gotowego produktu do magazynu – to w przypadku firmy Shein „kwestia nie tygodni, ale dni”.