Do czego to dojdzie?

Kardiolodzy zalecają 50 minut intensywnego marszu pięć dni w tygodniu, co jak wiadomo może być trudne do osiągnięcia.

Publikacja: 03.12.2019 11:46

Do czego to dojdzie?

Foto: sukces.rp.pl

Było to dosyć dawno, jeszcze w zeszłym wieku, czyli jakieś dwadzieścia lat temu. Mój znajomy, jeden z najwybitniejszych polskich krytyków filmowych, wzbudził lekką sensację na szwedzkiej Gotlandii. Pojechał tam na wakacje i zwiedzał okolicę. Problem w tym, że Gotlandię przemierzał pieszo, co nawet wśród wyluzowanych Szwedów budziło konsternację. „Dlaczego nie jeździsz rowerem?” – to pytanie dopadało go na prawie każdym gotlandzkim kroku.

Krytyk tłumaczył, że tak lubi, że zdrowo, że dzięki wędrówce na piechotę jest w stanie więcej dostrzec i zaobserwować. Efekt osiągnął co najwyżej średni, wyraz sceptycyzmu jakoś ponoć nie chciał zejść z twarzy tubylców. Dobrze przynajmniej, że dopytywali się o rower, a nie o to, gdzie nasz bohater podział auto.

Żyjemy w epoce ostrego kryzysu chodzenia, czyli jednej z najbardziej naturalnych czynności. Jeżeli aktywność fizyczna – to przecież ton nadaje bieganie czy rower, najlepiej w pseudo profesjonalnych ciuchach, w towarzystwie niezbędnych rzekomo elektronicznych gadżetów. Jeżeli już chodzenie – to nordic walking (polecam, ale warto na początku poduczyć się techniki) albo sportowy chód (tutaj akurat bym uważał).

""

fot. Sirpa/Pixabay

sukces.rp.pl

Ale marsz? Zwykły, intensywny marsz? To przecież passe, co takiego jest sexy w maszerowaniu kilku przystanków po mieście? Na topie są elektryczne hulajnogi, od biedy jeszcze rowery na wynajem, ale nie własne nogi.

Jest jednak nadzieja. Może to złudzenie, ale coraz częściej słyszę „Przejdę się”. Coraz częściej przystanek, stacja kolejowa czy parking oddalony o kilkanaście czy więcej minut marszu przestaje być problemem. Ci, którzy chodzą, a okazuje się że jest ich jakaś grupka również u nas w redakcji, nie mogą się tego nachwalić. Nawet tak drobna rzecz jak kilkunastominutowy marsz potrafi dodać energii, przewietrzyć, słowem służy. Nie mówiąc już o wymiarach praktycznych: maszerowanie w takich miastach jak Warszawa potrafi być znacznie szybsze od poruszania się autobusem i to na całkiem długich odcinkach, a dobrze wymyślone potrafi też pokonać inne środki komunikacji.

Jaki jest punkt docelowy? Kardiolodzy zalecają 50 minut intensywnego marszu pięć dni w tygodniu, co jak wiadomo może być trudne do osiągnięcia. Narażę się tutaj wpływowemu lobby, ale z reguły taki spacer jest bardziej korzystny dla organizmu od biegania. Ale nawet, jeżeli tych kilkadziesiąt minut jest nie do osiągnięcia, należy chodzić jak najwięcej. Z przekonaniem, że jeżeli jeszcze nie teraz, to za jakiś czas chodzenie stanie się trendy.

""

sukces.rp.pl

Było to dosyć dawno, jeszcze w zeszłym wieku, czyli jakieś dwadzieścia lat temu. Mój znajomy, jeden z najwybitniejszych polskich krytyków filmowych, wzbudził lekką sensację na szwedzkiej Gotlandii. Pojechał tam na wakacje i zwiedzał okolicę. Problem w tym, że Gotlandię przemierzał pieszo, co nawet wśród wyluzowanych Szwedów budziło konsternację. „Dlaczego nie jeździsz rowerem?” – to pytanie dopadało go na prawie każdym gotlandzkim kroku.

Krytyk tłumaczył, że tak lubi, że zdrowo, że dzięki wędrówce na piechotę jest w stanie więcej dostrzec i zaobserwować. Efekt osiągnął co najwyżej średni, wyraz sceptycyzmu jakoś ponoć nie chciał zejść z twarzy tubylców. Dobrze przynajmniej, że dopytywali się o rower, a nie o to, gdzie nasz bohater podział auto.

Styl
Pierpaolo Piccioli odchodzi z Valentino. To on uratował słynny włoski dom mody
Styl
Rośnie fala „przyjaznych oszustw” w e-sklepach. To problem przed Black Friday
Styl
Barbara M. Roberts, czyli Barbie. Kto wymyślił najsłynniejszą lalkę świata?
Styl
Jak się ubrać na koronację króla? Karol III zmienia wielowiekowe zasady
Styl
„Rośliny niezłomne”. Chwasty gwiazdami słynnej wystawy ogrodniczej w Londynie