Coraz częściej słychać o chronoworkingu — kolejnym trendzie dotyczącym pracy i zjawiska efektywności. Zdaniem ekspertów dopasowanie godzin pracy do ich własnego chronotypu to przepis na walkę z wypaleniem zawodowym a także sposób podniesienia efektywności pracowników.
Na czym polega chronoworking?
„Sowy” i „skowronki” to tylko dwa z wielu chronotypów, które wyróżnia się w biologii — oprócz nich istnieje jeszcze co najmniej kilka innych podziałów. Psychologowie i lekarze są w każdym razie zgodni co do tego, że każdy organizm — również ludzki — ma swój chronotyp, czyli dobowy rytm, według którego realizuje on poszczególne funkcje życiowe.
Choć chronobiologia, czyli nauka badająca dobowe rytmy organizmów jest stosunkowo nowa (powstała zaledwie pół wieku temu), to wielu pracowników na całym świecie codziennie boleśnie odczuwa fakt, że ich chronotyp nie zgadza się z dziennym harmonogramem w ich miejscu pracy. Niezgodność taka jest bolączką zwłaszcza „sów” i innych osób, które są najbardziej produktywne późnym wieczorem.
Czytaj więcej
Nie tylko emeryci mają problemy z poruszaniem się w internecie. Autorzy nowego badania udowadniają, że podobny problem dotyczy również generacji Z która na pozór, powinna w sieci radzić sobie bez trudu. Na czym polega problem?
Sposobem na pogodzenie chronotypu pracownika z zadaniami, jakie ma do zrealizowania, ma być wspomniany już chronoworking. Termin ten ukuła dziennikarka Ellen C. Scott, która po raz pierwszy napisała o chronoworkingu na początku 2024 roku na swoim blogu „Working on purpose”, poświęconym kulturze pracy. Według Scott chronoworking oznacza takie rozplanowanie pracy w ciągu całego dnia, aby była ona zgodna z chronotypem danego pracownika.