Nie wszystkie miasta, których sytuacja ekonomiczna uzależniona jest w dużej mierze od ruchu turystycznego, czekają z utęsknieniem na koniec pandemii i powrót masowej turystyki. Dla wielu z nich, na przykład we Włoszech, „nowa rzeczywistość” po pandemii może oznaczać przede wszystkim szansę na uniezależnienie się od tłumów zwiedzających zalewających te miasta w sezonie. Wenecja i Florencja zaprezentowały wspólny „dekalog” dotyczący turystyki przyszłości. Dokument pokazuje, dlaczego duże zainteresowanie turystów nie zawsze oznacza dla miast błogosławieństwo.
Czytaj też: Uziemieni: jak producenci walizek radzą sobie w pandemii?
W przekazanym włoskim władzom dokumencie znajdziemy postulaty dotyczące m.in. zachowania historycznego charakteru centrów Wenecji i Florencji poprzez otwieranie w tych miejscach sklepów z rękodziełem, dziełami sztuki i produktami lokalnymi. Nowe przepisy mają też regulować wygląd witryn sklepowych dla poprawienia estetyki ulic i wywierania pozytywnego wpływu na planowanie przestrzenne. Wzrosnąć mają ceny biletów komunikacji miejskiej – to jeden ze sposobów na odbicie po pandemii, nie będący jednocześnie zachętą dla częstszych odwiedzin.
Mniej samochodów, mniej Airbnb: Wenecja i Florencja po pandemii
Wenecja i Florencja miasta chcą też walczyć z darmowymi wycieczkami organizowanymi przez pozbawionych odpowiednich uprawnień przewodników oprowadzających turystów w zamian za symboliczne stawki. Wzrosnąć mają też kary za niszczenie zabytków, a ruch turystyczny ma być monitorowany przez działające już teraz w Wenecji centra kontroli. Działalność monitoringu wg wspomnianego „Dekalogu” ma zostać rozszerzona. Postulaty mają też podstawy ekologiczne – bardziej przyjazny planecie ma być zwłaszcza transport publiczny.
Większość postulatów dekalogu dotyczy wzmocnienia regulacji oraz większej ich przejrzystości. Podobnie jest w przypadku najmu krótkoterminowego, w tym m.in. Airbnb. Brak jasnych przepisów – zdaniem autorów dokumentów – powoduje, że wiele osób ukrywa faktyczne działanie firm, które mogą korzystać z większych ulg podatkowych niż branża hotelarska. W efekcie prowadzi to do nieuczciwej konkurencji, a także – do opuszczania centrów miast przez dotychczasowych mieszkańców, ponieważ najem krótkoterminowy wywołuje też podwyżki czynszów w okolicy.