Za sprawą efektu Grety Thunberg doczekaliśmy się renesansu nocnych połączeń kolejowych w Europie, ale zwrot ku bardziej zrównoważonym podróżom nie ogranicza się tylko do pociągów. Świadomość czekających nas ekologicznych wyzwań przyczyniła się do większego zainteresowania ideą slow travel, czyli „powolnym podróżowaniem”.
Z dala od samolotów: czym jest idea „slow travel”?
Podobnie jak slow food czy slow fashion, to zjawisko ma z jednej strony uratować planetę, z drugiej – zwrócić uwagę na to, co ważne, a nie konsumpcję. Byway, biuro podróży, które wbrew wszelkim rynkowym tendencjom i grupowym zwolnieniom w branży, wystartowało zaledwie kilka tygodni temu to kolejny dowód na siłę nowego trendu.
Firma, działająca na razie tylko w Wielkiej Brytanii i Francji, ale zapowiadająca ekspansję na kolejne kraje Europy, oferuje podróże „wolne od podróży samolotem”. Cat Jones, założycielka firmy, na pomysł wprowadzenia slow travel i podróży pociągami, kajakami czy rowerami wpadła w 2019 roku. Zdawała sobie sprawę z tego, jakie stoją przed nią wyzwania. Musiała przekonywać klientów o tym, jakie są korzyści z podróżowania bez wykorzystywania połączeń lotniczych. Jej zdaniem znaczną część tej pracy wykonała za nią pandemia. Unikanie zatłoczonych lotnisk, wakacje bliżej domu i w bliskim kontakcie z naturą oraz wspieranie lokalnego biznesu to potrzeby, które podróżujący zgłaszają częściej niż dotychczas.
Jak wynika z opublikowanego w ubiegłym miesiącu raportu branżowego brytyjskiego stowarzyszenia ABTA, zrzeszającego ponad 4300 biur podróży w Wielkiej Brytanii, wpływ na środowisko ma znaczenie przy wyborze wycieczek dla połowy klientów, choć jeszcze w 2011 roku czynnik ekologiczny był istotny dla zaledwie 20% z nich.