W sobotę Francois Pinault, prezes grupy Kering (należą do niej m.in. takie marki jak Gucci czy Bottega Veneta) otworzy w centrum Paryża muzeum sztuki współczesnej, o jakim marzył od 20 lat. Jego kolekcja początkowo miała znaleźć dom na jednej z wysp położonych na Sekwanie, zaledwie kilka kilometrów od Wieży Eiffla, jednak plany pokrzyżowały przeszkody prawne i logistyczne.
Budynek Bourse de Commerce w Paryżu, nowej siedziby kolekcji Francoisa Pinaulta. Fot: Chabe01, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons
W międzyczasie kolekcja sztuki należąca do Pinaulta została przeniesiona do Wenecji. Nowe muzeum, znajdujące się w XVIII-wiecznym budynku giełdy rolnej, to zwieńczenie wieloletnich planów szefa firmy Kering, ale też – jak zauważa „The Guardian” – kolejna odsłona wizerunkowej wojny, toczącej się między dwoma miliarderami – Francoisem Pinaultem i Bernardem Arnaultem, prezesem LVMH, do którego należy m.in. Louis Vuitton czy Dior.
Czytaj też: Multimiliarderzy: oto 10 najbogatszych ludzi świata mody
Arnault, który według aktualnych informacji jest drugim najbogatszym człowiekiem na świecie, w 2014 r. przeciął wstęgę do budynku Fundacji Louisa Vuittona w paryskim Lasku Bulońskim. Od 2017 roku ten budynek, zaprojektowany przez znanego, uhonorowanego Pritzkerem amerykańskiego architekta Franka Gehry’ego, pełni także funkcję muzeum, w którym prezentowana jest prywatna kolekcja Bernarda Arnaulta. Ocenia się, że finalny koszt wybudowania obiektu projektu Gehry’ego wyniósł ok. 900 milionów euro, co francuska prasa kwitowała jako symbol próżności Arnaulta.
Francois Pinault nie mógł być gorszy nie tylko jeśli chodzi o posiadanie własnego muzeum sztuki. Do pracy przy rewitalizacji budynku giełdy w Paryżu również zaprosił wybitnego „starchitekta” z nagrodą Pritzkera na koncie, Japończyka Tadao Ando.