Reklama

Podniosła z ruin pałac na Mazurach. „Zamiast nowego auta, kupowaliśmy cegły”

– Jeżdżąc do innych obiektów, zawsze mieliśmy jakieś „ale” i intensywną dyskusję na temat plusów i minusów. Tutaj nie mieliśmy żadnych wątpliwości – wspomina Edyta Kostrzewa, współwłaścicielka Pałacu Warlity na Mazurach. Odbudowa klasycystycznego obiektu trwała 12 lat. – Chciałam to zrobić albo bardzo dobrze, albo wcale – wspomina.

Publikacja: 22.08.2025 12:24

Edyta Kostrzewa, współwłaścicielka Pałacu Warlity na Mazurach: To był zakup marzeń, daleki od pragma

Edyta Kostrzewa, współwłaścicielka Pałacu Warlity na Mazurach: To był zakup marzeń, daleki od pragmatyzmu.

Foto: Jakub Obarek

Kiedy Edyta i Ireneusz Kostrzewowie przyjechali do XIX-wiecznego pałacu w Warlitach Małych na Mazurach, nie mieli wątpliwości, że chcą związać swoją przyszłość właśnie z tym miejscem. Wtedy nie mieli jednak pojęcia, z jakimi wyzwaniami będą musieli się zmierzyć. Po 12 latach prac i walki o podniesienie obiektu z ruin, pałac znów stał się architektoniczną perełką. Jest też kameralnym hotelem który, jak mówi Edyta Kostrzewa, swoim gościom oferuje prawdziwy luksus: spokój.   

Zakup marzeń

W 2005 roku Edyta Kostrzewa szukała z narzeczonym zabytkowego obiektu nad jeziorem z myślą o swoim przyszłym domu. Pracowała w branży reklamowej i nie było mowy o otwieraniu hotelu. Kiedy przyjechali do pałacu w Warlitach, zastali zrujnowany zabytek, który zarastała bujna roślinność. Stojąc w piwnicy, widziało się niebo. Wiedzieli, że czeka ich masa pracy nad doprowadzeniem budynku do stanu używalności, ale obawy pokonał magnetyzm i niezwykły spokój tego miejsca.

– Jeżdżąc do innych obiektów, zawsze mieliśmy jakieś „ale” i intensywną dyskusję na temat plusów i minusów. Tutaj nie mieliśmy żadnych wątpliwości – wspomina Edyta Kostrzewa. Do transakcji doszło bardzo szybko. – Na etapie zakupu zupełnie nie zdawaliśmy sobie sprawy, z czym będziemy się mierzyli. To był zakup marzeń, daleki od pragmatyzmu – dodaje. Szybko uświadomiła sobie z mężem, że pałac będzie za duży dla ich rodziny. To właśnie wtedy zaczął rodzić się pomysł przekształcenia go w butikowy hotel.

Czytaj więcej

Dom podróżników pod Warszawą. Nowoczesna oaza spokoju wśród zieleni

– Wiedziałam, że chcę stworzyć coś niebanalnego. Miejsce, w którym harmonijnie łączą się ze sobą natura, piękno i spokój, czyli to, co poczułam, będąc tam po raz pierwszy – opowiada inwestorka. – Nie jestem przesądna, ale wierzę w intuicję i coś w rodzaju przeznaczenia.

Reklama
Reklama

Zamiast nowej torebki – cegły

Odbudowa klasycystycznego pałacu trwała 12 lat. Nowi właściciele nie dysponowali zbyt dużymi środkami na szybką odbudowę, ale o kompromisach nie było mowy. Od początku zamierzali stworzyć miejsce dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. – Zamiast nowej torebki lub auta kupowaliśmy kolejne 
cegły – żartuje Edyta Kostrzewa.

Foto: Jakub Obarek

To nie była typowa odbudowa pałacu. Należało rozebrać go ściana po ścianie, następnie oczyścić cegły, a na koniec z powrotem 
postawić ściany. Kolejnym wyzwaniem było zebranie pełnej dokumentacji i stawienie czoła wszystkim formalnościom – zwłaszcza że pałac figuruje w rejestrze zabytków. Czasem współpraca z konserwatorem zabytków bywa dosyć trudna. Właściciele nie decydowali sami o kolorze elewacji, oknach czy wielkości tarasu – wszystkie szczegóły musiały być uzgodnione i formalnie zatwierdzone przez konserwatora zabytków.

Pałac, a obok – 8 milionów kur

Małżeństwo inwestorów niestandardowo podeszło też do podziału obowiązków. Mieli już dwójkę małych dzieci i mieszkanie 
oddalone o 250 kilometrów od pałacu. Trzeba było zastanowić się, kto w większym stopniu zajmie się prowadzeniem pałacu i będzie jeździł do Warlit, aby nadzorować prace. – Padło na mnie. Mąż został ostoją domu i głównym filarem domowego ogniska. Wbrew pozorom to rozwiązanie było dla nas lepsze. Mąż mógł prowadzić nadal swoją firmę i opiekować się dziećmi, podczas gdy ja mogłam ze spokojem zajmować się przygotowaniami do otwarcia pałacu 
– wspomina Edyta Kostrzewa.

Czytaj więcej

Modernistyczny kolos zmienił się w luksusowy hotel. Dawniej była tu poczta

Taki tryb życia mocno dał się we znaki całej rodzinie, jednak 
na drodze do realizacji marzenia stanęło znacznie większe wyzwanie. Pewnego dnia okazało się, że wykupiono wokół Warlit 1000 hektarów, a kilkaset metrów od pałacu miała powstać ferma na 8 milionów kur. – To zmiażdżyło wszystkie inne problemy związane z odbudową pałacu – mówi Edyta Kostrzewa.

Reklama
Reklama

Foto: Jakub Obarek

Walka, która pochłonęła mnóstwo czasu i energii, trwała dwa lata. Inwestorka wspólnie z okolicznymi mieszkańcami oraz przy współpracy z ekspertami i naukowcami uchroniła pobliskie tereny. Dzięki uchwaleniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego tego typu inwestycje nie powstaną już w tej okolicy.

W pandemii biegłam dalej

Kilka miesięcy po wyczekiwanym otwarciu pałacu dla gości zaczęły pojawiać się niepokojące informacje o pandemii, która niebawem dotarła również do Polski. Zaliczki na budowę apartamentów w koronach drzew były już wpłacone i inwestorzy znów stanęli przed wyborem: budować z ryzykiem straty lub wstrzymać się i stracić zaliczki. – Wygrała moja chęć tworzenia – mówi Edyta Kostrzewa.

Stan Pałacu Warlity przed remontem.

Stan Pałacu Warlity przed remontem.

Foto: Archiwum prywatne

Rozpoczęto budowę, która tym razem przebiegała w niełatwych, pandemicznych warunkach. Paradoksalnie inwestorka wspomina ten okres jako szansę na trochę normalności w nienormalnych czasach. – Kiedy świat się zatrzymał, ja biegłam dalej – wspomina. – To doświadczenie nauczyło nas tego, że niczego nie możemy być w życiu pewni i że zawsze coś może nas zaskoczyć. Ale konsekwentne dążenie do realizacji celów przynosi efekty 
nawet w najtrudniejszych okolicznościach – dodaje.

Domki w koronach drzew na terenie przypałacowym.

Domki w koronach drzew na terenie przypałacowym.

Foto: Jakub Obarek

Reklama
Reklama

Okazało się też, że praca na odległość i prowadzenie domu w niestandardowym układzie są możliwe, mogą scalać rodzinę – zamiast rozluźniać więzi. Dzięki determinacji państwo Kostrzewowie doszli do perfekcji w godzeniu ze sobą różnych zadań. Na ich doświadczeniach skorzystały również ich dwie córki, teraz już prawie dorosłe. – Zobaczyły, że tylko od nich zależy, gdzie postawią sobie granice w realizacji swoich celów – podkreśla Edyta Kostrzewa.

Trzecie i ostatnie dziecko

Pałac Warlity to trzecie i ostatnie „dziecko” Edyty Kostrzewy. I najbardziej wymagające. – Zbieram żniwo wieloletnich wysiłków, a przyjeżdżający goście mówią, że czują się u nas niemal jak w domu. Udało nam się stworzyć coś więcej niż tylko hotel. To miejsce dobrych relacji i odnajdywania harmonii.

Tego wszystkiego nie udałoby się wypracować, gdyby nie zgrany zespół hotelu. Właścicielka pałacu jest z niego bardzo dumna. – Bo odbudowa to jedno, ale późniejsze funkcjonowanie na rynku – to drugie. Mam ogromną satysfakcję, że udało nam się zbudować zespół, który lubi miejsce, w którym pracuje.

Kiedy Edyta i Ireneusz Kostrzewowie przyjechali do XIX-wiecznego pałacu w Warlitach Małych na Mazurach, nie mieli wątpliwości, że chcą związać swoją przyszłość właśnie z tym miejscem. Wtedy nie mieli jednak pojęcia, z jakimi wyzwaniami będą musieli się zmierzyć. Po 12 latach prac i walki o podniesienie obiektu z ruin, pałac znów stał się architektoniczną perełką. Jest też kameralnym hotelem który, jak mówi Edyta Kostrzewa, swoim gościom oferuje prawdziwy luksus: spokój.   

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Reklama
Hotele
Przewodnik Michelin nagradza hotele. Na liście tylko jeden obiekt z Europy
Hotele
Najsłynniejszy nowojorski hotel odzyskał blask. Koniec wieloletniego remontu
Hotele
Najsłynniejszy opuszczony hotel w Europie. Kiedyś bywał tu James Bond – i papież
Hotele
Ranking najlepszych hoteli na świecie. W czołówce pięć obiektów z Polski
Hotele
Hotel z Krakowa wśród najlepszych w Europie. Miejsce w prestiżowym rankingu
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama