„Bunt w kosmosie”. Czy 50 lat temu podczas astronauci strajkowali na orbicie?

50 lat temu miały miejsce wydarzenia, które przeszły do historii jako „bunt w kosmosie”. Co tak naprawdę wydarzyło się podczas amerykańskiej misji orbitalnej Skylab 4? Legenda „buntu” po latach została zweryfikowana.

Publikacja: 19.01.2024 14:04

Gerald Carr demonstruje skutki braku grawitacji podczas misji Skylab 4.

Gerald Carr demonstruje skutki braku grawitacji podczas misji Skylab 4.

Foto: NASA/domena publiczna

Pierwszy przypadek buntu w kosmosie miał miejsce w 1967 roku podczas misji Apollo 7. Głównym bohaterem był tu Walter Schirra, wówczas gwiazda amerykańskiego programu lotów załogowych w kosmosie, człowiek, który miał szansę stanąć parę lat późnej na powierzchni Księżyca.

Nie doczekał tego. Niesubordynacja w stosunku do kontroli lotów, spowodowana być może przez silne przeziębienie, na które cierpiał Schirra podczas misji Apollo 7, nie uszła mu płazem. W efekcie podróży na Księżyc nie doczekał. Efektem spięć między załogą a centrum kontroli lotów było odsunięcie całej trójki od kolejnych misji. Ani Walter Schirra, ani Donn Eisele, ani Walter Cunningham więcej w kosmos nie polecieli.

Jednak najgłośniejszy przypadek „nieposłuszeństwa” astronautów miał miejsce na przełomie 1973 i 1974 roku na pokładzie misji orbitalnej Skylab 4. Co się wydarzyło pięćdziesiąt lat temu na orbicie?

Bunt w kosmosie. Czy astronauci misji Skylab 4 strajkowali?

Misje orbitalne były mniej spektakularne niż loty na Księżyc, ale równie doniosłe naukowo. Podczas prac na orbicie ziemskiej można było prowadzić eksperymenty niemożliwe do wykonania na Ziemi, co pozwalało zdobywać bezcenną wiedzę.

Czytaj więcej

Nowa stolica Egiptu rośnie jak na drożdżach. Na pustyni powstaje megamiasto

Właśnie dlatego Amerykanie zdecydowali się na stworzenie orbitalnego laboratorium, w którym pracować będą zespoły astronautów. Skylab pojawił się na orbicie Ziemi w 1973 roku i działał przez kolejne dwa lata. W tym czasie pracowały tam łącznie 3 zespoły astronautów. 

Konstrukcja Skylabu nie była bardzo zaawansowana, biorąc pod uwagę stopień skomplikowania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Kadłub laboratorium wykonano z elementów rakiety nośnej Saturn wykorzystywanej w lotach załogowych na Księżyc. Wewnątrz mieściło się laboratorium, a także przyrządy pozwalające prowadzić obserwację Słońca oraz Ziemi.

Foto: NASA, domena publiczna

Skylab 4 był ostatnią i jednocześnie najdłuższą z trzech misji orbitalnych. Astronauci przebywali na orbicie rekordowe 84 dni. Lista zadań do wykonania i eksperymentów do przeprowadzenia była długa, a czasu – mało, więc załoga miała mnóstwo pracy. To rodziło napięcie w zespole.

Sytuacji nie pomagał fakt, że kontrolerzy lotu, co przyznają przedstawiciele NASA, nie zapewnili astronautom wystarczająco dużo czasu do aklimatyzacji na orbicie i przygotowania się do pracy, która ich czeka. Kontrolerom zależało na realizacji planu, być może za bardzo.

Skylab 4: Problemy na orbicie

Pierwszy problem pojawił się, gdy okazało się, że jeden z astronautów jest chory. William Pogue, zwany przez kolegów „Żelaznym żołądkiem”, bo świetnie znosił na Ziemi ćwiczenia z przeciążeniami, źle zareagował na brak grawitacji w kosmosie.

Czytaj więcej

Najczarniejszy dom w Polsce. Nowy, radykalny projekt polskiego architekta

Pozostali astronauci postanowili nie informować kontrolerów o tym problemie. Zapomnieli jednak, że wszystkie ich rozmowy na pokładzie Skylabu były rejestrowane, więc Ziemia szybko dowiedziała się o problemie. Kłamstewko wyszło na jaw i popsuło i tak już nienajlepszą atmosferę.

Gerald Carr i William Pogue (do góry nogami) demonstrują efekty braku grawitacji na orbicie ziemskie

Gerald Carr i William Pogue (do góry nogami) demonstrują efekty braku grawitacji na orbicie ziemskiej.

Foto: NASA, domena publiczna

Był też inny problem, zasadniczy, jak później przyznawali uczestnicy i obserwatorzy tamtych wydarzeń. Załoga Skylab 4 i kontrolerzy przed startem nie mieli dość czasu, by się poznać, polubić i zżyć. Pośpiech spowodował, że nie było między nimi nici sympatii, co nie ułatwiało pracy. 

Astronauci pracowali po 16 godzin dziennie, by nadrobić zaległości w sytuacji, gdy jeden z nich, Bill Pogue, wciąż nie wracał do zdrowia. Jak wspominali po latach, czuli presję, by wypełnić wszystkie zadania, a także dorównać pracowitości załodze Skylab 3, którą powszechnie chwalono za ponadprzeciętną wydajność.

Z czasem zaległości jednak rosły, co przyczyniało się do wzrostu napięcia w komunikacji radiowej. Załoga miała do wykonania wyczerpujące zadania, choćby 7-godzinne prace w przestrzeni kosmicznej czy żmudne eksperymenty prowadzone w stacji orbitalnej.

Astronauci byli zobowiązani codziennie i pełnym składem odbywać naradę z kontrolerami poprzez radio. Ustalili jednak że, aby mieć więcej czasu na pracę, meldować się będzie tylko jeden z nich, a pozostali zajmą się obowiązkami.

Przyszedł jednak dzień, gdy na naradę przez radio nie stawił się ani Ed Gibson, ani Gerald Carr, ani Bill Pogue. W eterze zapanowała cisza. Kontrolerzy na Ziemi byli zdezorientowani. Przez półtorej godziny nikt nie Skylabie nie odpowiadał na wezwania.

Czy astronauci strajkowali? NASA tłumaczy

Co tak naprawdę się wydarzyło pod koniec grudnia w stacji orbitalnej Skylab? Astronauci wyjaśniali po latach, że doszło do przeoczenia z ich strony – nie ustalili, kto z nich ma odpowiadać za komunikację z Ziemią. 

„W kontroli lotów zaczęto tę sytuację odbierać jako strajk” – wspominał po latach Ed Gibson w rozmowie z BBC. „To nie było umyślne, popełniliśmy błąd. Media wykreowały mit, który funkcjonuje do dzisiaj, a my musimy z tym żyć”. „Co mielibyśmy niby zrobić? Zagrozić, że zamieszkamy na Księżycu?” – dodawał w rozmowie z BBC. 

Ed Gibson na pokładzie Skylabu.

Ed Gibson na pokładzie Skylabu.

Foto: NASA, domena publiczna

Napięta sytuacja wymagała rozładowania. 30 grudnia 1973 roku doszło do rozmowy z kontrolerami. Astronauci wylali swoje żale, mówiąc o przeciążeniu pracą i problemach w komunikacji. Ustalono, że tempo pracy będzie odtąd mniejsze, a załoga zyska większą autonomię w działaniu. To, jak pisze BBC, błyskawicznie przyczyniło się do poprawy atmosfery i produktywności. 

Załoga stacji orbitalnej wróciła na Ziemię 8 lutego 1974 roku. Wróciła z tarczą – liczba zadań, które astronauci wykonali na pokładzie Skylab była rekordowa, przekroczyła nawet wynik niezwykle pracowitej obsady misji Skylab 3.

Mimo to, legenda strajku na orbicie zaczęła żyć własnym życiem. W dużym stopniu przyczynił się do tego artykuł, który ukazał się w 1976 roku w tygodniku „The New Yorker”. Jego autor, Henry Cooper, przekonywał, że 28 grudnia 1973 roku Gibson, Carr i Pogue przestali pracować w geście protestu. 

Temat podchwyciły błyskawicznie inne media. Sprawa stała się na tyle głośna, że po latach swoją wersję wydarzeń przedstawiła NASA.

W artykule z 2020 roku zatytułowanym „Prawdziwa historia strajku w kosmosie podczas misji Skylab 4” John Uri pisze, że po ciężkim dniu pracy 25 grudnia 1973 roku, w Boże Narodzenie, astronauci otrzymali od kontroli lotów zgodę na to, by następnego dnia odpocząć. Mieli więc prawo m.in. spać dłużej niż zwykle. Bill Carr skomentował wówczas, że „włączą automatyczną sekretarkę”, sugerując, że nie będą odpowiadać na wezwania z Ziemi.

Uri odrzuca natomiast sugestie, by „strajk” miał miejsce 27 lub 28 grudnia 1973 roku i wylicza całą listę zadań, które w tych dniach wykonywali astronauci na pokładzie Skylab. „Analiza zapisów rozmów jasno pokazuje, że w tych dniach astronauci bardzo cieżko pracowali”. 

„To nic przyjemnego, jeśli najpierw ciężko trenujesz, potem robisz dobrą robotę, a na koniec orientujesz się, że ciągnie się za tobą taka historia” – komentował Ed Gibson w rozmowie z BBC. „Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie o tę misję, pojawia się temat strajku. Podejrzewam, że nawet Bóg, gdy stanę przed jego obliczem, zapyta mnie o to, co się wydarzyło”.   

 

Pierwszy przypadek buntu w kosmosie miał miejsce w 1967 roku podczas misji Apollo 7. Głównym bohaterem był tu Walter Schirra, wówczas gwiazda amerykańskiego programu lotów załogowych w kosmosie, człowiek, który miał szansę stanąć parę lat późnej na powierzchni Księżyca.

Nie doczekał tego. Niesubordynacja w stosunku do kontroli lotów, spowodowana być może przez silne przeziębienie, na które cierpiał Schirra podczas misji Apollo 7, nie uszła mu płazem. W efekcie podróży na Księżyc nie doczekał. Efektem spięć między załogą a centrum kontroli lotów było odsunięcie całej trójki od kolejnych misji. Ani Walter Schirra, ani Donn Eisele, ani Walter Cunningham więcej w kosmos nie polecieli.

Pozostało 91% artykułu
Ludzie
Stworzyła polską markę luksusową. „Projektantką zostałam trochę przez przypadek”
Ludzie
Polska architektka w Dubaju: nie dostaję próśb od klientów o złote żyrandole
Ludzie
Najbogatsza kobieta na świecie zdetronizowana. Triumf słynnej rodziny z USA
Ludzie
Wśród generacji Z rośnie nowy typ milionerów. Błyskawiczna kariera w ciągu roku
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Ludzie
Pokolenie „małych sukcesów”: dlaczego generacja Z nie chce iść w ślady rodziców?