Słynąca z produkcji win Burgundia nie chce, by jej produkty nazywać „burgundzkimi”. Zrzeszająca prawie 4000 winnic, sprzedawców i innych przedsiębiorców zaangażowanych w przemysł organizacja Bourgogne Wine Board (BIVB) już w 2012 roku na wniosek swoich członków zdecydowała, że niezależnie od kraju rekomendowaną nazwą ma być francuskie słowo Bourgogne. To nie tylko kolejny dowód na lingwistyczny patriotyzm Francuzów – organizacja przywołuje też inne argumenty na rzecz ujednolicenia nazwy na całym świecie.
Wina z Burgundii czy Bourgogne? Francuzi chcą zmiany
BIVB przypomniała ostatnio, że Bourgogne jest jedynym francuskim regionem specjalizującym się w produkcji wina, którego nazwa jest tłumaczona w innych krajach – inaczej niż choćby w przypadku równie słynnego regionu Bordeaux. Jak tłumaczy organizacja, „celem (ujednolicenia) jest pomoc konsumentom poprzez zapewnienie spójności między naszymi etykietami win a nazwą regionu, w którym powstały wina”.
To tym ważniejsze, że połowa produkowanego w regionie Bourgogne wina przeznaczana jest na eksport i trafia do ponad 100 krajów na całym świecie. „Uznaliśmy, że konieczny jest powrót do naszej pierwotnej nazwy, aby potwierdzić naszą prawdziwą tożsamość w sposób jednolity i zbiorowy” – powiedział François Labet, prezes BIVB, dodając, że nazwiska nie potrzebują tłumaczeń. Organizacji nie jest jednak łatwo o zmianę wieloletnich tradycji, i mimo działań edukacyjnych kwestia podejścia do nazewnictwa win burgundzkich zmienia się bardzo powoli.
Czytaj też: 6 nowych szczepów w winach z regionu Bordeaux. Powód? Tak, zgadliście – zmiany klimatu
O tym, że producenci z Burgundii poważnie traktują kwestie swojej winiarskiej tożsamości świadczyć może konflikt winiarzy z inną wpływową organizacją, Appellation d’Origine Controle Bourgogne, która przyznaje prawa do posługiwania się etykietą wina z Bourgogne. W ubiegłym roku komisja ogłosiła, że rozważa usunięcie 64 gmin we wschodniej Francji z obszaru objętego prawem korzystania z etykiety. Chaos wynika między innymi z przedwojennych niedociągnięć w analizie geograficznej tego różnorodnego obszaru. Po protestach rozwścieczonych winiarzy porzucono pomysł na zmiany. Ich gniew łatwo zrozumieć – jak odnotowuje serwis „The Local”, burgundzka etykieta sprawia, że wino jest nawet dwukrotnie droższe niż to pozbawione oznaczenia.