Kawa na granicy w mieście Bazyliszka

Bazylea ma jedną z najbardziej uroczych Starówek w Europie. Warto jednak przejść się także  po tej drugiej części miasta, znacznie spokojniejszej, ale chyba ciekawszej.

Publikacja: 08.01.2020 14:47

Kawa na granicy w mieście Bazyliszka

Foto: sukces.rp.pl

""

Foto: sukces.rp.pl

Wprawdzie Bazylea znajduje się w Szwajcarii, ale do Niemiec i Francji mamy stąd rzut beretem. Lotnisko EuroAirport Bazylea-Miluza-Fryburg, na którym lądują odwiedzający to miasto turyści, przez środek przecina… granica szwajcarsko-francuska.

„Flixbus do Bazylei? To nie stąd, to z Francji odjeżdża” – taka wiadomość w szwajcarskiej informacji turystycznej zabrzmiała jak zapowiedź katastrofalnej pomyłki.

Zdarza się bowiem pomylić ulicę, z której odjeżdża autobus, godzinę czy nawet dworzec, ale żeby państwo? Tego jeszcze nie było. Na szczęście okazało się, że do Francji trzeba iść schodami w górę, potem 20 metrów do przodu, zejść kolejnymi i już jesteśmy na przystanku.

""

Terminal lotniska EuroAirport w Bazylei (EAP) od strony francuskiej

Foto: sukces.rp.pl

Granica na lotnisku może również przynieść wiele rozterek – dla tych, którzy przyjechali za wcześnie i nie wiedzą, czy śniadanie zjeść we Francji czy w Szwajcarii. Ceny są podobne, jednak po jednej stronie lotniska zapłacimy we frankach, a po drugiej – w euro. Trudno wybrać, ale co to za przyjemność zjeść z croissanta z kawą w Szwajcarii?

Już sam dojazd z lotniska pokazuje, że szwajcarskie miasta działają w zupełnie inny sposób niż te, które znamy w Polsce. Autobus prawie cały czas jedzie tunelami, obwodnicami i drogami szybkiego ruchu, nie stoi non stop w korkach, jak dojazdy lotniskowe w Polsce.
""

Foto: sukces.rp.pl

Warto pamiętać, że zanim wybierzemy się do Bazylei, powinniśmy wszystko w miarę dokładnie posprawdzać, a najlepiej wydrukować sobie niewielkie mapki. Ci, którzy przyzwyczaili się do Google Maps, muszą mieć na uwadze, że Szwajcaria nie należy do Unii Europejskiej, wobec czego nie obowiązują tu przepisy o niskich stawkach rozmów i pobieraniu danych przez internet. Trzeba mieć też na uwadze, że Szwajcaria generalnie nie należy do tanich krajów, przez co może się zdarzyć, że zanim za pomocą google maps dojdziemy do hotelu, operator odetnie nam internet z powodu drastycznie rosnącego rachunku.

Oszczędzimy natomiast na komunikacji miejskiej – każda osoba, która zamelduje się w hotelu, dostaje tzw. Basel Card – kartę, dzięki której może podróżować komunikacją za darmo.

Zresztą na każdym kroku tu widać, że turyści są tu mile widziani. Przyjezdni spotkają się z życzliwością nie tylko na Starówce, gdzie zostawiają większość pieniędzy, ale również w zwykłym Lidlu czy na ulicy – miejscowi chętnie pomagają zagubionym. Co ciekawe, przed dworcem PKP stoją kobiety w kurtkach z napisem „Jestem stąd, chętnie doradzę”.

""

Foto: sukces.rp.pl

W Bazylei warto zobaczyć świetnie zachowaną Starówkę – to stąd pochodzi właścinie Bazyliszek, którzy według legendy mieszkał niedaleko fontanny Gerber-Brunnen. Odniesień do tego – znanego również w Polsce – smoka znajdziemy na Starówce wiele. Koniecznie trzeba też się wybrać do nowszej części miasta, która jest mniej zapchana, mniej gwarna, ale równie piękna jak stare miasto.

Spacer ulicami nowej części miasta pokazuje nam prawdziwy urok Bazylei – miasteczka wyglądającego na zabytkowe, ale pełnego nowoczesnych rozwiązań komunikacyjnych.

""

Foto: sukces.rp.pl

Nie da się nie zwrócić uwagi na wszędobylskie rowery – Szwajcarzy poruszają się nimi bardzo chętnie, a rowerzyści, przechodnie i kierowcy żyją w symbiozie, co w Polsce jest raczej nie do pomyślenia. Prawdziwą rewelacją są przejścia pomiędzy budynkami – bardzo często pełne kwiatów, a mury bloków oplecione są bluszczem.

Amatorzy regularnego zwiedzania śmiało mogą wybrać się do Muzeum Sztuki (Kunstmuseum Basel), w którym oglądać można dzieła m.in. Holbeinów, Cranacha Starszego,  czy Martina Schongauera.  W zbiorach muzeum jest też wiele dzieł bardziej współczesnych – kubistycznych i ekspresjonistycznych.

Po całodziennym zwiedzaniu warto odpocząć w zwykłej kawiarni. Niby niewiele się różni od naszych polskich sieciówek, ale można mieć wrażenie, że kawa tam smakuje trochę lepiej, a czas płynie znacznie wolniej. Podobnie zresztą jak w całej Bazylei, przez co miasto to można spokojnie polecić osobom, które potrzebują dwudniowego oddechu.

Wprawdzie Bazylea znajduje się w Szwajcarii, ale do Niemiec i Francji mamy stąd rzut beretem. Lotnisko EuroAirport Bazylea-Miluza-Fryburg, na którym lądują odwiedzający to miasto turyści, przez środek przecina… granica szwajcarsko-francuska.

Zdarza się bowiem pomylić ulicę, z której odjeżdża autobus, godzinę czy nawet dworzec, ale żeby państwo? Tego jeszcze nie było. Na szczęście okazało się, że do Francji trzeba iść schodami w górę, potem 20 metrów do przodu, zejść kolejnymi i już jesteśmy na przystanku.

Pozostało 87% artykułu
W podróży
Włosi kuszą: 30 tys. euro za przeprowadzkę do Toskanii. Gdzie tkwi haczyk?
W podróży
Słynna włoska wyspa oferuje turystom darmowe noclegi. Trzeba spełnić 2 warunki
W podróży
Gigant branży luksusowej wchodzi na rynek kolejowy. Gra o legendarną markę
W podróży
Cuda Polski 2024: te miejsca warto odwiedzić. Są wyniki głosowania
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
W podróży
Największe centrum handlowe na świecie powiększy się. Remont za 400 mln dolarów