To niepodległy kraj, z Unią Europejską nie mający nic wspólnego. Oficjalnym językiem jest angielski, ale wszyscy mówią po francusku, bo wyspą rządzili niegdyś Francuzi. Nazywali ją Ille de France. Później Anglicy przywrócili starą nazwę nadaną na cześć Maurycego – księcia Nassau.
Mauritius to nie tylko luksusowe hotele słynące z organizowanie podróży poślubnych, ale także miejsca zdumiewające.
Choćby „lądowisko kosmitów”, czyli niewielka polanka pokryta piaskiem w siedmiu odcieniach – od niemal czarnego przez odcienie różu i fioletu po kremowy. Dlatego nazwano ją „siedem kolorów ziemi”. Ułożone w wyraźne pasma ponoć bez względu na wiatr deszcz i próby pomieszania zawsze przyjmują tę samą formę. Pewne jest, że to pamiątka po dawnym wulkanie, ale czemu te pasma tak się układają, pozostaje zagadką.
Seven Coloured Earth on Chamarel, Mauritius island, Africa
Podobnie jak to, co strzeliło do głowy brytyjskiemu urzędnikowi, kiedy na znaczkach pocztowych zamiast „opłata pocztowa” wydrukował napis „biuro poczty” i tak stworzył jedne z najbardziej unikatowych, a co za tym idzie najdroższych znaczków świata. Na Mauritiusie przechowywane są oba znaczki o nominale 1 i 2 pensów, czyli pomarańczowy i niebieski. Są tak cenne, że wybudowano dla nich w Port Louis specjalne muzeum.