Reunion to sporty ekstremalne na wulkanie, choć wyspa uchodzi za miejsce rodzinnych spokojnych wakacji. To jedna z wysp w archipelagu Maskareny, który położony osiemset kilometrów na wschód od Madagaskaru. Poza trzema zamieszkałymi wyspami tworzy je archipelag małych wystających z Oceanu wulkanicznych skał. Trudno uwierzyć, że przed milionami lat była to jedna wulkaniczna wyspa, którą potężne siły drzemiące we wnętrzu ziemi rozerwały i rozwlekły na setki kilometrów Oceanu. Wyspy łączy także to, że aż do XVII wieku były bezludne. Portugalczyków i Holendrów, którzy przybijali do ich brzegów witały potężne dronty – ptaki dodo. Niezdarne i powolne dla marynarzy były tak smakowitym kąskiem, że po niespełna pół wieku kontaktów z przybyszami… wyginęły. Nazwę archipelag zyskał zanim na stałe osiedlili się na nim ludzie. Nazwano go od nazwiska portugalskiego żeglarza, Pedro de Mascarenhasa, który wyspy zaznaczył na europejskich mapach. Z górą sto lat później okazało się, że Maskareny są idealnym przystankiem dla statków kursujących między Europą a Indiami, miejscem uzupełnienia wody i zapasów żywności. Niemal w tym samym czasie Francuzi zajęli więc Reunion, a Holendrzy Mauritius.
Reunion
To wciąż departament francuski, Francuzi więc lecąc na Reunion nie wyjeżdżają za granicę. Z Paryża lata się z krajowego lotniska Orly. Mnóstwo tu nadmorskich pensjonatów jak w Bretanii. Walutą jest euro a górskie stoki pokrywają winnice.
Nie sposób go nie zauważyć Piton des Neiges wznosi się 3070 metrów nad poziom morza. I to właśnie on przyciąga na wyspę turystów z całego świata. Raz na kilka lat wulkan ma bowiem obyczaj plucia lawą, która żarzącymi się strumieniami spływa po jego brzegach. Na to widowisko biura podróży przyjmują zapisy z góry. Swoich klientów powiadamiają, że już się zaczęło dosłownie kilka czasem kilkanaście godzin przed wylotem. A kiedy wulkan smacznie śpi można po nim wędrować, albo oglądać go z powietrza – motolotniarstwo to jedna z wizytówek Reunion. I nic dziwnego, bo widok wyspy z lotu ptaka nie ma sobie równych.