Wybór nazwy marki to w biznesie sprawa kluczowa. Anka Krystyniak postanowiła, że stworzona przez nią marka biżuterii będzie nosić jej nazwisko. Miała też być inna niż wszystkie – autorska, czerpiąca z innych kultur, bardzo osobista. – Dzięki swoim projektom jestem w stanie wyrazić siebie i przekazać innym to, co jest dla mnie ważne. Mogę tworzyć ze srebra, złota i kamieni naturalnych, ale tak naprawdę najważniejsza jest historia, jaką niesie ze sobą dana rzecz – mówi Anka Krystyniak.
Anka Krystyniak: Poczułam, że biżuteria to coś „mojego
Moja przygoda z biżuterią zaczęła się przypadkiem. Odkąd pamiętam fascynowała mnie sztuka, wzornictwo i architektura. Skończyłam technikum krawieckie i byłam pewna, że przez całe zawodowe życie będę „przyklejona” do ciuchów. Kiedy dostałam się do Wyższej Szkoły Sztuki i Projektowania w Łodzi na wydział projektowania ubioru i biżuterii, to „i biżuterii” wcale mnie nie zachwyciło.
Nie miałam wielkiej ochoty uczyć się jak robić biżuterię. Na pierwsze zajęcia poszłam bez wielkich oczekiwań. Maszyna, przy której szykowało się poszczególne elementy nie wyglądała zachęcająco. Jako osoba leworęczna, nie wiedziałam, jak poradzić sobie z jej obsługą. Po studiach zajęłam się naprawianiem biżuterii w jednym z warszawskich butików i to tam poczułam, że biżuteria to coś „mojego” i chcę zajmować się nią „na życie”.
Czytaj więcej
Kiedyś przyszła do nas klientka, znana scenografka, i powiedziała: „Chcę poczuć się wkurzona. Rob...
Zanim sama zaczęłam projektować, długo szukałam biżuterii z ważnymi dla mnie symbolami. A ponieważ nigdzie nie znalazłam takiej, która byłaby jednocześnie ładna i dobra jakościowo zrozumiałam, że jedyną opcją jest zrobienie jej własnoręcznie. Dziś, po 10 latach, tworzenie biżuterii jest dla mnie czymś o wiele więcej niż tylko pracą rąk. Sprawne dłonie są niezbędne, ale nie wystarczą, by stworzyć coś, czym zachwycą się inni. Do tego potrzebna jest wyobraźnia. W moim przypadku biżuteria to także sposób na komunikację.