W tym tygodniu „lockdown” został ogłoszony słowem roku wg redaktorów słownika Collinsa. Zaskoczenia nie było – przymusowa izolacja wpłynęła dosłownie na każdą dziedzinę naszego życia, z modą na czele.
Zbiegające się z wyborem słowa roku ogłoszenie o szczepionce na koronawirusa sprawiło, że projektanci zaczęli przymierzać się do myślenia o tym, jak będzie wyglądał świat po lockdownie. Jakie zmiany nas czekają?
Czytaj też: Czy dżinsy poradzą sobie w erze dresów i powszechnej wygody?
Lisa Armstrong z „The Telegraph” przekonuje, że informacja o szczepionce z dnia na dzień zakończyła erę dresów, legginsów i topów, przywracając elegancję i szyk na właściwe im miejsce. Angielska dziennikarka przypomina o pierwszej kolekcji Christiana Diora z 1947 roku, popularnie nazywanej dziś „New Look”. Po latach wojennych wyrzeczeń konsumenci chcieli nowej, rewolucyjnej mody – zmysłowej, pełnej tekstur i pomysłów – a Dior im to zapewnił, przywracając jednocześnie Paryżowi status stolicy światowej mody.
Podobne głosy dotyczące odrodzenia wysokiego stylu słychać dziś w przywoływanych przez Armstrong domach mody, takich jak Michael Kors, Mouki Mou czy Cecile Bahnsen. W jesiennych pokazach mody i kolekcjach na najbliższą wiosnę komfortowy „althleisure” został zastąpiony przez rozkloszowane suknie i „kokonowe” kształty – bańki, kule i poduszki, znane m.in. z projektów Rei Kawakubo z Commes des Garcons.