Po wyjściu z dworca Gdynia Główna, w podróżnego często uderza wiatr. Albo w plecy – to ten pachnący bukami i sosnami prosto z Kaszub, albo w twarz, to ten od morza – pełen soli, zapachu wodorostów, ryb i czegoś jeszcze. To zapach miasta, które nie chce liczyć na nikogo, ale zaprasza wszystkich. I pełne jest atutów, które to zaproszenie uzasadniają.
Materiał powstał we współpracy z Miastem Gdynia – Partnerem Strategicznym Real Estate Impactor 2020
Muzeum Miasta Gdyni fot. zbiory MMG
Gdynia powstała z marzenia o niezależności. Po I wojnie światowej Polska musiała mieć na skrawku wybrzeża, którym dysponowała, własny port wojenny, a potem handlowy i pasażerski. Nic dziwnego, że do dziś ta dumna niezależność i samowystarczalność jest wizytówką dawnej rybackiej wioski. Tęsknisz za portem? Za nabrzeżem? Za plażą? Za wspinaczką? Tu jest wszystko, a nawet więcej: bo Gdynia oferując zalety kurortu jest też pełnokrwistym miejskim ośrodkiem kształtowanym z jednej strony przez wielki morski przemysł, a z drugiej – przez budującą miejską tożsamość – kulturę. – Warto przyjechać do Gdyni, choćby dla unikalnego połączenia klimatu nadmorskiego kurortu z naprawdę znakomitą ofertą kulturalną. Nie ma drugiego polskiego miasta, które mogłoby się tym pochwalić w takim stopniu jak Gdynia. Widać ogromne ożywienie, od długiego czerwcowego weekendu Gdynia jest już pełna turystów. Miasto tętni życiem, ale jest bezpiecznie. Gdyńscy hotelarze pracują w ścisłym reżimie sanitarnym. Mamy cztery strzeżone kąpieliska, w tym jedno w samym sercu miasta. Jest też wciąż jeszcze nieco tajemnicza plaża, z klifowym wybrzeżem, to Babie Doły. Warto ją odwiedzić i to o każdej porze dnia – mówi Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni.
Klif Orłowski
Nie ma miejsca na defetyzm
Ta synergia wielkich inwestycji, kultury i bezgranicznych możliwości turystyki i wypoczynku, nie znająca ograniczeń i nie mająca respektu dla starych schematów rozwoju i barier społecznych, widoczna już była w międzywojniu, kiedy młode, kilkuletnie miasto rosło w oczach. Jak Gdynię widzieli pierwsi obserwatorzy? „Niema też miejsca na ten imponujący korowód czołowych wad Polaków, jakiemi są pesymizm, defetyzm, ponurość, podejrzliwość, fałsz i obłuda, nieproduktywność oraz bezpodstawna zgorzkniałość. Tutaj gros roboty zawdzięcza się pracy rąk ludzi prostych lub tym inteligentom, których uszlachetnił stały kontakt z wysiłkiem mięśni, a mianowicie inżynierom i architektom – pisał Antoni Sobański w Wiadomościach Literackich 12 sierpnia 1934 roku.
Owa „praca rąk” widoczna była od początku powstania Gdyni. Jednym z jej symboli, jak wskazują władze miasta na swoim portalu, była przed wojną firma braci Roberta i Franciszka Wilke, założona w 1931 roku. „Zaczęli od rybackiego kutra, którym w sezonie letnim – zamiast łowić ryby – zabierali na przejażdżki turystów. To, co stanowiło margines ich zajęć, z czasem przerodziło się w specjalność firmy o nazwie „Robert Wilke – Motorówki Pasażerskie”. Bracia szybko wyczuli potencjał, sprzedali kuter, zaciągnęli pożyczki i zlecili w gdyńskiej stoczni budowę drewnianej motorówki, która otrzymała nazwę „Delfin”. A potem przybył jeszcze „Rekin”, „Bajka” i „Gryf” oraz siostrzane „Jaś” i „Małgosia”. W ciągu jednego sezonu, trwającego od połowy czerwca do połowy września, bracia Wilke przewieźli ponad 200 tysięcy spragnionych morskich wrażeń turystów. Wycieczki po porcie, przejażdżki do Orłowa, Sopotu, Gdańska, Jastarni i Helu stanowiły główną atrakcję przybywających do Gdyni letników. Firma prosperowała do wybuchu II wojny światowej.”
Gdynia wieczorem, ORP Błyskawica fot. Wojtek Jakubowski
Marina i morski świat
Przed wiatrem z okolic dworca schronić się można w uliczkach i arteriach modernistycznego, stawianego od zera w latach dwudziestych i trzydziestych miejskiego labiryntu. Idąc najkrótsza trasą, już po 20 minutach możemy usiąść w okolicach Skweru Kościuszki, rozkoszując się dobra kawą lub rybą z frytkami. Można tez wybrać inny środek transportu niż własne nogi. – Trolejbusem linii 320 dojedziemy bezpośrednio spod dworca PKP Gdynia Główna na koniec Mola Południowego, do przystani Żeglugi Gdańskiej. Morze mamy na wyciągnięcie ręki w zaledwie 13 minut jazdy! To znakomite ułatwienie, szczególnie dla osób starszych i rodzin z małymi dziećmi. Na przedłużeniu skweru Kościuszki, vis a vis Akwarium Gdyńskiego nie ma już samochodów, a ich miejsce zajęły specjalnie zaprojektowane siedziska i zieleńce z widokiem na morze. Te zmiany to efekt projektu „KLIMATyczne Centrum”. Zmieniamy Gdynię dla pieszych, dla rowerzystów, dla wszystkich mieszkańców – mówi wiceprezydent Gdyni.
Ale w kafejce nie usiedzimy długo, to pewne. Tuż obok kusi widokami Molo Południowe, a na nabrzeżu dumnie stoją przycumowane dwie legendy Polski na morzu – ORP „Błyskawica” – już ostatni na świecie niszczyciel, który brał udział w ochranianiu alianckich konwojów podczas II wojny i fregata „Dar Pomorza”, statek szkolny, który opłynął świat. Jeśli akurat jest w porcie, to zaraz za nim można zobaczyć „Dar Młodzieży”, jeden z najpiękniejszych żaglowców na świecie. A to nie koniec. Po drugiej stronie nabrzeża znajduje się największa w tej części Bałtyku marina, która może pomieścić aż 260 jednostek. A spotkać tu można wszystkie ich typy – od katamaranów przez niewielkie lub całkiem spore jachty pasażerskie do starych, solidnych Dezet, wypełnionych szkolącą się w żeglarstwie dzieciarnią. Wzrok przykuwa także budynek, w którym dziś znajduje się wydział nawigacji Uniwersytetu Morskiego. To Dom Żeglarza Polskiego, jedna z pereł gdyńskiego modernizmu, którą najlepiej oglądać właśnie od strony mariny. A to jeszcze nie koniec!
Nabrzeże klinem wbija się w morze – właśnie tam mieści się Akwarium Gdyńskie MiR, podzielone na działy tematyczne, w którym nie tylko przyjrzeć się można wielu gatunkom ryb i stworzeń morskich, ale tez poznać historię Bałtyku. Akwarium jest częścią Morskiego Instytutu Rybackiego i zajmuje się badaniem dna morskiego. Można w nim spotkać wiele ciekawych okazów m.in. skrzypłocza-stawonoga, którego krew jest wyjątkowa, bo niebieska.
Wpłynięcie Daru Młodzieży fot. Marek Sałatowski
Spojrzeć na to z góry
Tuż za mariną i Akwarium rozciąga się trójkątna miejska plaża – zagospodarowana, czysta i pełna barów i kafejek, włącznie z mini browarem. Wzmocnieni posiłkiem możemy udać się na spacer długim morskim bulwarem, który liczy sobie 1,5 km.
A jeśli jeszcze zostało nam trochę sił (choć lepiej zostać na noc i przełożyć to na następny dzień), czeka na nas wspinaczka do jednego z miejsc widokowych, np. tego, które znajduje się na najwyższym gdyńskim wzniesieniu, czyli górze Donas (206 m.n.p.m). To fantastyczny obiekt obserwacyjny. Rozciąga się stąd widok na Zatokę Pucką, Gdańską, miasta Gdynię i Gdańsk oraz półwysep Helski. Ale, żeby wszystko to zobaczyć, trzeba pokonać ok 138 schodków. Jest to też doskonałe miejsce, by zaplanować następne wycieczki, doskonale widać stamtąd bowiem, że miasto jest otoczone lasem, można do niego dojść z każdego miejsca w ciągu najwyżej 15 minut.
Symbolem Gdyni jest klif orłowski, który cały czas walczy z morzem i wiatrem o przetrwanie. To ścisły rezerwat, w którym można samemu przekonać się, jak niszczycielską moc ma morze. Orłowo to kurort, który w początkach XX wieku był niemal tak sławny, jak Sopot, ale należał do Polski. Ta część Gdyni wciąż zachwyca spokojem i urokiem willi i pensjonatów. Znajduje się tam drewniane molo, piękne i klimatyczne, doskonałe miejsce na romantyczny spacer.
43. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Fot. Anna Rezulak
Jak się bawić?
W roku 1934, reporter Wiadomości Literackich tak się zachwycał nocnym życiem portowego miasta: „I pod tym względem, jak na początkującą, Gdynia zdaje egzamin na piątkę z plusem. Do lokalu na ulicy św. Piotra ledwo śmiem wejść w mojem zbyt burżujskiem ubraniu. Atmosfera tam jest „dobra”, gęsta od dymu, od wyziewów alkoholu, od różnych języków, wymawianych ustami niewprawnemi, prostackiemi, od nagłych możliwości konfliktów (mój znajomy utracił tam niedawno piękny okaz siekacza), od zgrzytu starego gramofonu – słowem, stylowo i świetnie. Ulica Portowa, która za dnia wygląda poprostu jak dwa najbanalniejsze rzędy kamienic, – w nocy zadziwia muzyczką, to mechaniczną, to „ręczną”, dolatującą z każdego prawie domu. Okazuje się, że jest tu szereg cichych za dnia szynków i restauracyj, które w mocy bywają otwarte aż do czwartej.”
Dziś, choć nie brakuje w Gdyni nocnych lokali, pubów i klubów, wizytówką miasta są inicjatywy kulturalne – muzyczne, filmowe, literackie oraz imprezy adresowane do szerokiej publiczności. Lato 2020 nie jest zbyt łaskawe dla turystyki i masowych wydarzeń, miastu udało się jednak zorganizować szereg interesujących wydarzeń, a wszystkie instytucje kultury są otwarte i zapraszają przez całe wakacje.
Gdynia o 10:00. Spacery krajoznawcze po Gdyni
Festiwal „Pociąg do miasta. Stacja Miasto”
Gdyński Szlak Modernizmu. Sobotnie spacery „Wakacje z architekturą”
Teatr Miejski. Wakacje z komedią
Scena Teatralna Gdyńskiego Centrum Kultury
Muzyka na Patio (Konsulat Kultury)
Muzeum Marynarki Wojenneji ORP „Błyskawica”
Gdyńskie Muzeum Motoryzacji
Materiał powstał we współpracy z Miastem Gdynia – Partnerem Strategicznym Real Estate Impactor 2020