„My z Ukrainy” - to zawołanie stało się dla Ukraińców symbolem niezłomności, oporu i woli walki. Tak każdą swoją relację zaczyna Witalij Kim, charyzmatyczny gubernator obwodu mikołajowskiego, o którym szerzej pisaliśmy jakiś czas temu.
Te słowa często można też usłyszeć w wielu filmach pokazujących zniszczone rosyjskie pojazdy wojskowe. Towarzyszy im ciężka transowa muzyka. Utwór pojawia się tak często, że wiele osób, które usłyszały go w ostatnim miesiącu, uznaje, że powstał jako odpowiedź na agresję Rosji na Ukrainę. Nic bardziej błędnego. To kompozycja jednego z ukraińskich DJ-ów „odkryta” przez Ukraińców już po wybuchu wojny.
„Dobry wieczór, my z Ukrainy”
Probass, a właściwie Artiom Tkaczenko, to ukraiński DJ z leżącej nad Dnieprem miejscowości Krzemieńczuk w obwodzie połtawskim w środkowej Ukrainie. Artiom pracuje za konsoletą od wielu lat, z sukcesami - w 2014 roku wygrał ukraińskie eliminacje nieoficjalnych mistrzostw świata DJ-ów, Red Bull Thre3Style i dostał się do elitarnej grupy, która rywalizowała podczas finałów w Baku w Azerbejdżanie. Nie wygrał, ale już sam udział w finale, w towarzystwie najlepszych DJ-ów z całego świata, był dla niego wielkim wyróżnieniem.
Probass przez lata wypracował swój styl – jego znak rozpoznawczy to mroczny klimat i bardzo mocne transowe beaty łączone z motywami folku ukraińskiego. Taka muzyka zyskała mu całkiem sporo fanów w Ukrainie, choć daleko mu do statusu wielkich gwiazd. W serwisie Youtube Artiom, wspólnie z innym DJ-em, Maksymem Mokrenko, znanym jako Hardi, ma ponad 46 tysięcy subskrybentów. Na Instagramie (bez Hardiego) – niespełna 18 tysięcy obserwujących. Utwory stworzone przez ten duet mają zwykle po kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy wyświetleń na Youtube'ie. Można by rzec – stosunkowo niewiele.