Warto podjąć wyzwanie. Polscy laureaci o kulisach Konkursu Nagroda Jamesa Dysona

Ta nagroda otworzyła nam drzwi, które inaczej pozostałyby zamknięte – mówi Piotr Walter, współtwórca projektu SmartHEAL wyróżnionego w Konkursie Nagroda Jamesa Dysona. – Zyskaliśmy rozpoznawalność, o naszym projekcie pisały media z całego świata – dodaje Piotr Tłuszcz, projektant przyczepy ewakuacyjnej nazwanej „Rydwanem życia”, także wyróżnionej w tym konkursie.

Publikacja: 29.05.2024 12:40

Dominik Baraniecki z zespołu, który stworzył inteligentny opatrunek SmartHEAL, wyróżniony w Konkursi

Dominik Baraniecki z zespołu, który stworzył inteligentny opatrunek SmartHEAL, wyróżniony w Konkursie Nagroda Jamesa Dysona.

Foto: Materiały prasowe

Materiał promocyjny

Konkurs Nagroda Jamesa Dysona to jedno z najbardziej prestiżowych wydarzeń tego typu w świecie innowacji. Sir James Dyson, brytyjski wynalazca i przedsiębiorca, poszukuje rozwiązań i pomysłów, które mają szansę zrewolucjonizować świat. W blisko 20-letniej historii konkursu ponad 400 młodych wynalazców i inżynierów z całego świata zostało docenionych i wspartych łączną kwotą ponad miliona funtów.

Konkurs Nagroda Jamesa Dysona jest międzynarodową nagrodą w dziedzinie projektowania, która stanowi zachętę i inspirację dla kolejnej generacji inżynierów. To przedsięwzięcie prowadzone przez Fundację Jamesa Dysona, której misją jest zachęcanie młodych ludzi do pasjonowania się konstruowaniem.

Celem pomysłodawców konkursu było i jest wspieranie początkujących inżynierów i projektantów na starcie ich kariery, mających pomysł na rozwiązanie jakiegoś problemu. Dla organizatorów konkursu nie ma znaczenia, czy chodzi o prototyp =, czy też o produkt gotowy do wprowadzenia na rynek. Liczy się idea, która potencjalnie może zmienić świat.

Tegoroczna edycja konkursu wciąż trwa. Do 17 lipca można zgłaszać swoje projekty, które będą walczyć o uznanie, rozpoznawalność, a także nagrody finansowe, najpierw na poziomie krajowym, a potem – międzynarodowym. Proces zgłaszania projektów jest prosty i przyjazny. Wygrana w etapie krajowym gwarantuje nagrodę na poziomie 25 200 zł, a na poziomie międzynarodowym 
– aż 151 400 zł na rozwój swoich wynalazków.

Polacy dali się już poznać w tym konkursie jako utalentowani projektanci i inżynierowie. Przykładem może być projekt SmartHEAL, którego twórcami są Tomasz Raczyński, Dominik Baraniecki i Piotr Walter z Politechniki Warszawskiej czy projekt „Rydwan życia” Piotra Tłuszcza. Jakie rady nagrodzeni polscy wynalazcy mają dla młodych inżynierów marzących o udziale w Konkursie Nagroda Jamesa Dysona?  

Piotr Walter, SmartHEAL: każdy młody inżynier powinien spróbować sił w tym konkursie

Czym jest SmartHEAL?

Piotr Walter: Najkrócej mówiąc: to inteligentny opatrunek do diagnostyki ran przewlekłych. Ma zintegrowany sensor pH, który pozwala na ocenę etapu gojenia rany i wykrycie potencjalnych infekcji. To odbywa się bez zdejmowania opatrunku, więc czas gojenia staje się krótszy, a pacjent szybciej wraca do zdrowia. SmartHEAL to projekt zrodzony z pasji. 
Po rozmowach z lekarzami dotarło do nas, że problem leczenia ran przewlekłych bywa pomijany, mimo że na świecie zmaga się z nim 20 milionów ludzi.

Jak powstał wasz zespół?

P.W.: Na co dzień pracujemy w Centrum Zaawansowanych Materiałów i Technologii (CEZAMAT) Politechniki Warszawskiej. Tutaj mamy dostęp do świetnych laboratoriów, tu współdziałamy w zespole prof. Małgorzaty Jakubowskiej. Praca z innymi specjalistami, dostęp do laboratoriów, czerpanie z doświadczenia w dziedzinie elektroniki drukowanej, sensorów chemicznych i elektrochemicznych – to pozwoliło nam stworzyć rozwiązanie, które doceniono w Konkursie Nagroda Jamesa Dysona.

Dominik Baraniecki, Piotr Walter i Tomasz Raczyński, członkowie zespołu SmartHEAL.

Dominik Baraniecki, Piotr Walter i Tomasz Raczyński, członkowie zespołu SmartHEAL.

Materiały prasowe

Jesteście laureatami krajowej oraz międzynarodowej edycji Konkursu Nagroda Jamesa Dysona? Jak te sukcesy zmieniły wasze życie zawodowe?

P.W.: Bez udziału w Konkursie Nagroda Jamesa Dysona nie bylibyśmy w miejscu, w którym jesteśmy dzisiaj. Nagroda finansowa to jedno, ale bardzo ważne było też wyróżnienie na arenie międzynarodowej 
– to nas niesamowicie zmotywowało. Jeszcze mocniej ­poczuliśmy, że ten projekt wart jest rozwijania, ciężkiej pracy i zarwanych nocy. Wygrana otworzyła nam wiele drzwi, które normalnie 
pozostawałyby zamknięte. Każdy młody inżynier powinien spróbować swoich sił w tym konkursie. To świetna okazja, 
by sprawdzić swój projekt, a także powalczyć o nagrodę.

Będziecie rozwijać projekt SmartHEAL?

P.W.: Jesteśmy naukowcami, a nie biznesmenami. Nie interesuje nas kariera w biznesie, chcemy natomiast pomóc w rozwijaniu SmartHEAL od strony naukowej.

Co radzisz inżynierom marzącym o powtórzeniu waszego sukcesu?

P.W.: Warto być optymistą. Warto też podejmować wyzwania, nawet jeżeli wydaje się, że to się nie opłaca, bo do zrobienia jest coś lepszego czy przyjemniejszego. Mimo to nie należy rezygnować. Owoce ciężkiej pracy z początku nie są widoczne, ale pojawią się, jeśli robisz coś z przekonaniem, wiarą i wielką pasją.

Piotr Tłuszcz, Rydwan życia: Dzięki nagrodzie mogłem kontynuować mój projekt 

W jaki sposób trafił pan do Konkursu Nagroda Jamesa Dysona?

Piotr Tłuszcz: Z wykształcenia jestem projektantem produktu. W ramach moich prac dyplomowych zaprojektowałem przyczepy do zadań specjalnych mogące służyć na przykład ratownikom górskim tam, gdzie nie da się dotrzeć śmigłowcem czy ciężkim samochodem. Szukałem pomysłu na to, jak rozwinąć firmę rodzinną, tak narodziła się koncepcja sprzedawania projektowanych przeze mnie przyczep. Wybuch wojny w Ukrainie sprawił, że zaczęliśmy się zastanawiać, w jaki sposób moglibyśmy pomóc Ukraińcom walczącym na froncie. Uznałem, że warto stworzyć przyczepę do ewakuacji rannych. Cykl życia samochodów podczas konfliktów zbrojnych bywa bardzo krótki. Potrzebne jest rozwiązanie łatwiejsze w produkcji i mniej awaryjne niż samochody, a zarazem pozwalające sprawnie ewakuować rannych. W przypadku uszkodzenia samochodu, przyczepę można łatwo przepiąć do innego pojazdu.

Materiały prasowe

Swój projekt nazwał pan „Rydwanem życia”. Jak to się stało, że rydwany znalazły się w Ukrainie?

PT: Kiedyś projektowałem przyczepę we współpracy z Polskim Instytutem Ratownictwa Górskiego na potrzeby transportu sprzętu do akcji jaskiniowych. Ktoś zapytał mnie, czy w takiej przyczepie można też transportować rannych z pola walki. Ten pomysł utkwił mi w głowie. Później powstał koncept takiej przyczepy w wirtualnej rzeczywistości, na specjalnym sportowym zawieszeniu terenowym, odpowiednim do przewożenia ludzi. Ten koncept pokazałem korespondentce, która jeździ na front w Ukrainie. Dowódca ukraińskiej jednostki medyków, z którą miała kontakt, stwierdził, że czegoś takiego im trzeba. W warunkach frontowych bagażniki samochodów terenowych są często używane do ewakuacji rannych, ale zazwyczaj są także wypełnione sprzętem logistycznym. Zaprojektowana przeze mnie przyczepa zabiera jednego rannego na noszach i dwóch ratowników, więc zamienia każdy pojazd wyposażony w hak w zespół pojazdów do szybkiej ewakuacji.

Na jakim etapie jest obecnie pański projekt?

PT: Cały czas pracujemy z ratownikami medycznymi, z GOPR-em i TOPR-em, aby jeszcze lepiej przystosować naszą przyczepę do potrzeb służb ratowniczych. Jedno z naszych urządzeń trafiło do fundacji „W międzyczasie”, która zajmuje się ratowaniem rannych w Ukrainie, a następnie wróciła razem z polskimi ratownikami do Warszawy. Obecnie jest używana w celach treningowych. Cały czas rozmawiamy o tym, co można dodać do jej wyposażenia. Przydałby się na przykład interkom do komunikacji z pasażerami samochodu w czasie jazdy, a także osłony balistyczne. Na tym samym zawieszeniu możemy montować różne wersje nadwozia, które można zmieniać jeśli jest taka potrzeba. Można np. szybko zdemontować moduł do ewakuacji rannych i zamiast niego umieścić na przyczepie skrzynię do przewozu logistycznego.

Materiały prasowe

Skąd pomysł, żeby się zgłosić do konkursu James Dyson Award z „Rydwanem życia”?

PT: Zająłem drugie miejsce w konkursie Łódź Design Festival i przy tej okazji dowiedziałem się o Konkursie Nagroda Jamesa Dysona. Uznałem, że warto spróbować, bo mój projekt może zostać tam zauważony. Zgłoszenie wysyłałem niestety na ostatnią chwilę, do tego trzy razy, bo ostatniego dnia serwery były bardzo obciążone. Bardzo się cieszę, że mimo problemów technicznych nie zrezygnowałem. Efekt wart był wysiłku.

W jaki sposób sukces w konkursie pozwolił panu rozwinąć się zawodowo?

PT: Dał mi rozpoznawalność – i jako projektantowi, i jako przedsiębiorcy. Wiele firm, które chcą ze mną współpracować, powołuje się na tę nagrodę. Pojawiłem się w mediach z całego świata, a po konkursie otrzymałem wiele ciekawych ofert współpracy. Stale odzywają się też różne służby zainteresowane tematem. Nagroda pieniężna też stanowiła istotne wsparcie. Dzięki niej mogłem kontynuować pracę i rozwijać mój projekt.

Kim się pan dzisiaj czuje bardziej, projektantem, który założył firmę czy przedsiębiorcą?

PT: W tym momencie projektowanie to nie więcej niż 10 procent mojej aktywności, resztę czasu pochłania działalność biznesowa. Żałuję, że wcześniej nie poświęciłem czasu na edukację menadżerską. To na pewno jedna z moich rad dla projektantów czy inżynierów myślących o starcie w Konkursie Nagroda Jamesa Dysona – należy zawczasu myśleć o tym, jak sobie poradzić, jeśli okaże się, że trzeba założyć firmę i realizować projekt, nad którym się pracowało.

A inne rady?

PT: Nie warto się zrażać. Trzeba wziąć udział w konkursie, choć lepiej nie zostawiać zgłoszenia na ostatni dzień jak ja, by nie mieć problemów z przeciążonymi serwerami (śmiech).

Materiał promocyjny

Materiał promocyjny

Konkurs Nagroda Jamesa Dysona to jedno z najbardziej prestiżowych wydarzeń tego typu w świecie innowacji. Sir James Dyson, brytyjski wynalazca i przedsiębiorca, poszukuje rozwiązań i pomysłów, które mają szansę zrewolucjonizować świat. W blisko 20-letniej historii konkursu ponad 400 młodych wynalazców i inżynierów z całego świata zostało docenionych i wspartych łączną kwotą ponad miliona funtów.

Pozostało 96% artykułu
Ludzie
To on ubrał Michała Probierza na Euro 2024. Michał Kędziora: Widać, że idzie szef
Ludzie
Omenaa Mensah, Rafał Brzoska: Każdy twardziel mięknie, gdy usłyszy „dziękuję”
Ludzie
Jannik Sinner: tenisista numer 1 na świecie stał się królem „cichego luksusu”
Ludzie
Roszada w imperium najbogatszego Europejczyka. Nowy faworyt do przejęcia władzy
Ludzie
Agnieszka Grochowska: Nie muszę przepraszać za to, że jestem
Materiał Promocyjny
Sztuczna inteligencja może być wykorzystywana w każdej branży