Coraz więcej marek jubilerskich odważnie wkracza do krainy dziwności. Do grona twórców nietypowej biżuterii, której wygląd nie do końca koresponduje z wartością, dołączyła ostatnio marka Cartier, którą dotychczas kojarzono z wyrafinowaną, luksusową biżuterią.
Cartier: biżuteria jak z warsztatu
Patrząc na najnowszą kolekcję Cartiera o nazwie „Écrou de Cartier’, nie da się nie odnieść wrażenia, że inspiracji dostarczyła zawartość skrzynki majsterkowicza. Industrialny charakter bransoletek, pierścionków i innych elementów przejawia się w tym, że wyglądają one tak jakby zrobiono je z powyginanych śrub i nakrętek („écrou” to zresztą po francusku nic innego jak właśnie „nakrętka”).
Różnica jednak polega na tym, że wszystkie elementy wykonano ze srebra oraz białego, żółtego i różowego złota. Gdzieniegdzie pojawiają się diamenty, które przypominają, że mamy do czynienia z produktami wysoce luksusowymi.
Czytaj więcej
Pierścionki zaręczynowe od niepamiętnych czasów wyglądają w sposób bardzo przewidywalny: złoto oraz brylanty. Wygląda na to, że mamy dość tej monotonii, bo w tym roku popularne stają kamienie szlachetne o zaskakującej barwie.
Na swojej oficjalnej stronie marka podsumowuje swoją nową ideę: „zwyczajne stało się pięknym”. Można by dodać: i bardzo drogim. Ceny pierścionków zaczynają się od ponad 2,4 tysiąca dolarów, kolczyków – od prawie 2,8 tysiąca, zaś na naszyjnik trzeba wyłożyć 16,5 tysiąca dolarów.