Fabryka Norblina to obiekt nierozerwalnie związany z historią Warszawy. Jednak przez wiele lat ten teren w centrum miasta czekał na lepsze czasy. Wygląda na to, że właśnie nadeszły. Dawne hale fabryczne ożyły. Obecnie nie produkuje się tu już platerów – Fabryka Norblina to dzisiaj przestrzeń łącząca funkcje biurowe, kulturalne i gastronomiczne. Mimo to historia tego miejsca wciąż jest tu widoczna. O dzisiejszej Fabryce Norblina – a także o popcornie truflowym, muralach, o digitalowej galerii sztuki – i o tym, czym były „norbliniany”, opowiada Kinga Nowakowska z Grupy Capital Park, firmy odpowiedzialnej za rewitalizację Fabryki Norblina.
Byłem niedawno w najlepszym kinie w Warszawie. Ogromne, welurowe fotele, mnóstwo miejsca, do tego kameralna atmosfera, świetne przekąski a nawet bar, z którego przyniosą kieliszek wina. Brzmi znajomo?
Kinga Nowakowska: Owszem. Jestem bardzo dumna z naszego kina. KinoGram to bardzo odważny projekt i tylko ktoś tak szalony jak my mógł zrobić coś takiego. Zaczęło się od tego, że dostaliśmy pozwolenie na budowę kina, ale nasz operator kinowy w pewnym momencie wycofał się ze współpracy. Zostaliśmy sami. Mogliśmy albo zmienić funkcję tego miejsca i zamiast kina zrobić sklepy, albo jednak zrealizować projekt, ale sami. Powstało kino marzeń – otwarte, podobnie jak cała Fabryka Norblina, inne od pozostałych tego typu obiektów w Warszawie. Można do nas przyjść na film, koncert, ale można też wpaść do baru, do galerii sztuki, można przyjść z komputerem i popracować, albo obejrzeć wystawę.
W KinoGramie można też przyjrzeć się statuetce Oscara. To jedyne kino w Polsce, które może się pochwalić takim trofeum. Jak państwo zdobyli tego Oscara?