Dodawanie wody w trakcie produkcji wina jest zakazane w Unii Europejskiej. Jednak na gorącym południu Europy dyskretnie dodaje ją wielu producentów. W obliczu zmian klimatycznych winiarze chcą, aby dodawanie wody do moszczu nareszcie wyszło ze sfery tabu i przestało być piętnowane. Tematowi przyjrzał się dziennikarz branżowego serwisu „Wine Searcher”.
Winiarze chcą legalizacji dodawania wody do wina. Powód? Zmiany klimatyczne
Praktyka dodawania wody do wina, a konkretnie — do moszczu winnego przed lub w trakcie jego fermentacji — jest stara jak historia samego winiarstwa. Dzięki temu zabiegowi można było wpływać na jakość, nade wszystko jednak — na ilość wina.
Czytaj więcej
Jedni mieli go za aroganta, inni za wizjonera, jeszcze inni – za osobę niebezpieczną. Stworzył najpotężniejszą broń w historii ludzkości. Kim był Robert Oppenheimer, o którym opowiada nowy film Chrisa Nolana zatytułowany po prostu „Oppenheimer”?
Często jednak dodatek wody prowadził do daleko idących nadużyć. Wino z dodatkiem wody traciło jakość w porównaniu z „uczciwym” sposobem produkcji, gdzie wino powstawało wyłącznie na bazie moszczu. We Francji sytuację tę uregulowano dopiero na początku XX wieku w wyniku protestów winiarzy z południa kraju. Chcieli oni ukrócić samowolę tych producentów, którzy dodawali wodę do win bez żadnych ograniczeń.
Obecnie dodawanie wody na jakimkolwiek etapie produkcji wina zakazuje prawo Unii Europejskiej. Mimo to praktykę tę stosuje wielu producentów z południowych regionów Starego Kontynentu. Jak informuje Barnaby Eales z serwisu „Wine Searcher”, winiarze coraz głośniej domagają się legalizacji tej praktyki, ponieważ zakaz jej stosowanie nie przystaje już do obecnych warunków upraw winorośli.