Intensywna uprawa ogromnych winnic sprawia, że w i tak suchym regionie woda jest obecnie na wagę złota. Co więcej, ze względu na stosunkowo niski ostatnio popyt na tamtejsze wina, uprawa winogron w Kalifornii staje się nieopłacalna – i nieekologiczna.
W Kalifornii jest za dużo winnic?
Kalifornijskie winnice należy wyciąć – a przynajmniej niektóre, w kilku regionach „złotego stanu”. Do takich wniosków doszli eksperci z kalifornijskiego Silicon Valley Bank.
W raporcie pt. „State of the US Wine Industry 2022” badacze zwracają uwagę na to, że kalifornijskie winiarstwo rozrosło się do takich rozmiarów, że o zrównoważonym rozwoju tej części Stanów nie może być mowy. Ogromne plantacje pobierają gigantyczne ilości wody.
W dużej mierze jest to „zasługa” wielkiego biznesu. Przykładem degradacji środowiska na potrzeby upraw winnic jest praktyka, jaką od lat stosuje w Kalifornii małżeństwo miliarderów, Stewart i Lynda Resnickowie, producenci niesławnej wody „Fiji”. Oprócz intensywnego nawadniania swoich winnic, w 2016 roku Resnickowie wycięli ponad 40 hektarów starego lasu dębowego, co wywołało w Stanach skandal i falę krytyki.
Czytaj więcej
Są takie określenia, które osobom niezbyt zorientowanym w świecie win, nie powiedzą nic lub wprawią je w zakłopotanie. Co kryje się pod enigmatycznymi słowami i skrótami, które można znaleźć na etykietach win?