Wybór miejsca na miesiąc miodowy to nie lada wyzwanie, ale teraz, dzięki analizie serwisu Compare.bet, wiadomo przynajmniej jakie miejsca omijać, jeśli nie chcemy, by związek zakończył się rozwodem. Badanie przeprowadzone na grupie 3100 rozwodników z całego świata pokazało, jakie miejsca podczas podróży poślubnych odwiedzały pary, których związki nie wytrzymały próby czasu i rozpadły się.
Na pierwszym miejscu zestawieniu znalazł się wyspiarski raj, czyli Malediwy. Jako miejsce podróży poślubnej wybrało je aż 610 par, które się rozstały – czyli aż jedna piąta badanych.
Czytaj też: W pandemii znacznie chętniej kupujemy używane pierścionki zaręczynowe
Kolejne miejsca w pierwszej piątce zajęły Marakesz w Maroku (17%), Bora Bora (13%), Bali (10%) i Mauritius (8%). Uchodzące za raj na ziemi wyspy na Oceanie Indyjskim czy Spokojnym nie są więc dobrą polisą na przyszłość. Pod tym względem znacznie lepiej radzą sobie choćby destynacje europejskie, takie jak grecka wyspa Santorini (5%), Wenecja (5%) czy Dubrownik w Chorwacji (4%) – choć przy zastosowanej metodologii wciąż trudno uznać je za idealny wybór.
Nie wszystkie miejsca na świecie uznają skojarzenia z rozwodami za problem. Biuro podróży z Tahiti wprowadziło niedawno ofertę dla rozwodników, pozwalającą na „celebrację” rozstania na wybrany przez siebie sposób – refleksyjny i samotny lub bardziej rozrywkowy.
Dziennik „The Sun”, komentując wyniki badania Compare.bet, przypomina też o innym dziwnym trendzie z ostatnich miesięcy, czyli tzw. „solo moons”, miesiącach miodowych spędzanych przez nowożeńców osobno. Popularność zjawiska widać m.in po prasowych reportażach czy hasztagach w mediach społecznościowych, a miesiąc miodowy solo może odbywać się zaraz po ślubie lub kilka dni przed nim – jako forma odprężenia po wyczerpujących przygotowaniach do ceremonii.