Pół roku temu informacja o łamiących wszelkie standardy warunkach pracy w jednej z fabryk w Leicester, należących do Boohoo, brytyjskiego potentata w branży ultra-fast fashion, przyczyniła się do potężnego spadku wartości tej firmy na giełdzie w Londynie.
Czytaj też: Rok 2020 się kończy. W jakim stanie przetrwał go rynek mody?
Nie doprowadziło to jednak marki Boohoo do bankructwa. Przeciwnie, firma zanotowała wzrost sprzedaży, a błyskawiczna ekspansja na kolejne rynki sprawiła, że obecnie prawie połowa zakupów w sklepach tej sieci dokonywana jest poza granicami Wielkiej Brytanii.
Boohoo: śledztwo „Guardiana” w sprawie nadużyć w fabrykach szyjących dla potentata „szybkiej mody”
Brak jednoznacznego sygnału od klientów Boohoo, że nie akceptują nieetycznego postępowania, doprowadził do łatwej do przewidzenia puenty: z doniesień mediów w Wielkiej Brytanii wynika, że Boohoo wciąż przymyka oko na półniewolnicze traktowanie pracowników w fabrykach należących do podwykonawców. Wg śledztwa przeprowadzonego przez redakcję „Guardiana” pracownicy fabryki w Fajsalabadzie w Pakistanie, produkujący ubrania dla Boohoo, otrzymują za godzinę pracy 29 pensów, czyli ok. 1,5 zł. Ich miesięczna pensja to zaledwie 47 funtów (ok. 232 zł) – to tylko nieco ponad połowa płacy minimalnej wg pakistańskiego prawa.
Na głodowych pensjach się nie kończy. Zapotrzebowanie na „szybką modę” jest tak duże, że pracownicy fabryki w Fajsalabadzie pracują nawet 24 godziny bez przerwy. „Guardian” informuje również o szeregu dowodów na łamanie przepisów bezpieczeństwa w fabrykach szyjących ubrania dla Boohoo.
Po opublikowaniu wyników śledztwa „Guardiana” Boohoo zawiesiło współpracę z jednym ze swoich kontrahentów, firmą JD Fashion Ltd. W oświadczeniu przedstawiciele marki poinformowali, że odpowiedzialna za logistykę i transport ubrań firma nie powiadomiła o współpracy z innym podwykonawcą – fabryką AH Fashion, w której miało dochodzić do łamania prawa. „Nie będziemy tolerować złego traktowania pracowników w naszym łańcuchu dostaw” – czytamy w oświadczeniu przedstawicieli Boohoo opublikowanym przez „The Guardian”.