Wydaje się, że czasy milczenia gwiazd popkultury w kwestii najbardziej palących problemów współczesnego świata, a także kontrowersyjnych tematów społecznych, należą do przeszłości.
W dobie coraz większej polaryzacji poglądów internauci domagają się od gwiazd i marek zajęcia konkretnego stanowiska w tych sprawach. Jeżeli tego nie zrobią, narażają się na „digitine”. Na czym polega to zjawisko?
Digitine: nowa wersja „cancel culture”
W ostatnich latach wiele mówiło się o „cancel culture”, czyli zjawisku kulturowego „karania” osób, które w jakiś sposób łamią normy społeczne. Ofiarami „kultury unieważniania” padły takie znane osobistości jak między innymi aktorzy Kevin Spacey i Johnny Depp, raper Kanye West czy pisarka J.K. Rowling – choć zdaniem wielu komentatorów w ich przypadku słowo „ofiara” nie jest adekwatne do ich roli w skandalach, które były ich udziałem.
Przejawy cancel culture widać przede wszystkim w internecie. Podobnie jest w przypadku nowej odsłony tego zjawiska. Mowa o „digitine”, czyli cyfrowej „gilotynie”, na którą internauci prowadzą znane osoby.
Określenie „digitine” to zlepek dwóch słów: angielskiego „digital”, czyli „cyfrowy”, oraz francuskiego „guillotine”, oznaczającego oczywiście „gilotynę”. Zjawisko to polega na blokowaniu profili w mediach społecznościowych należących do znanych osób, które „podpadły” internautom – ale w bardzo konkretnej sprawie.