Amsterdam to jedno z najbardziej malowniczych miast w Europie. Kanały, zabytkowe kamieniczki, wszechobecne rowery, barki cumujące w środku miasta – właśnie po taki widoki do holenderskiego miasta przyjeżdżają turyści z całego świata (o wielkiej sztuce czy bezkonkurencyjnych matjasach w bułce nie wspominamy).
Rocznie miasto odwiedza ponad 18 milionów osób. Obecność turystów bywała dla mieszkańców męcząca – przyjezdni zazwyczaj są bardzo ciekawi tego, jak żyją Holendrzy, a dla dobrego selfie zrobią niemal wszystko. Wybuch pandemii spowodował, że wysechł zazwyczaj obficie płynący strumień pieniędzy, a liczba cudzoziemców znacząco się zmniejszyła.
Czytaj też: Russell Crowe ratuje ulubioną knajpę Anthony’ego Bourdaina
To jednak ten moment, gdy Amsterdam szczególnie potrzebuje pieniędzy, bo dzieje się to, czego wielu obawiało się od lat: miasto zaczyna się zapadać.
Amsterdam: miasto na wodzie
Amsterdam, jak wiele miast „na wodzie”, stoi w dużym stopniu na palach. W średniowieczu, gdy szybko się rozwijał, w podmokłe i grząskie podłoże u brzegów rzeki Amstel wbijano drewniane belki, by w ten sposób zapewnić stabilny grunt pod budowę kamienic. W kolejnych stuleciach zaczęto stosować także beton. Konstruktorzy tego systemu podpór nigdy nie brali pod uwagę, że po ulicach będą jeździć ciężarówki czy samochody dostawcze.
W niektórych miejscach w Amsterdamie zaczynają pękać nabrzeża i osuwa się ziemia. Fot: Gemeente Amsterdam