Gdy był nastolatkiem, ciągle słyszał od nauczycieli, że powinien być pokorny, a jego marzenia są nierealne do spełnienia. „Na szczęście nigdy nie dałem sobie odebrać marzeń – mówi. – Myślę, że odnalezienie tego, co chce się robić, i zakochanie się w tym jest w życiu najważniejsze, bo to kiedyś sprawi, że twoje życie będzie wspaniałe”.
W jego przypadku tą wielką miłością była sztuka. Nie jest o to trudno, kiedy pochodzi się z artystycznej rodziny. Mama Macieja Musiałowskiego jest plastykiem, gra na fortepianie i flecie poprzecznym. Jeden z braci jest rzeźbiarzem, drugi zajmuje się scenografią. Tata gra na gitarze, nauczył Maćka śpiewać i tańczyć. Artystyczne zawody mają jego wujowie i ciotki.
„Sztuka zawsze była nam bardzo bliska” – mówi i wspomina, jak w czasie wakacji jeździł do Norwegii, żeby zarabiać śpiewaniem na ulicach. „Miałem 16 lat, kiedy nasza rodzina się rozpadła. To był jedyny sposób, żebym stał się niezależny i zaczął spełniać swoje marzenia” – dodaje.
Maciej Musiałowski: zamki potrzebują artystów, a artyści zamków
Dziś, zaledwie pięć lat po skończeniu studiów aktorskich, w każdym sezonie ma dwie główne role w filmach. Ma na koncie m.in. znakomitą rolę w filmie „Sala samobójców. Hejter” Jana Komasy, ale też prestiżowe Grand Prix w konkursie Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu.
Maciej Musiałowski.