„Dla Piotrka widz był najważniejszy”: Współpracownicy o Piotrze Woźniaku-Staraku

Pięć lat temu odszedł Piotr Woźniak-Starak, dziesięć lat temu premierę mieli „Bogowie”, najgłośniejszy film wyprodukowany przez Watchout Studio, firmę stworzoną przez niego, a w ten weekend do kin wchodzi „Kulej. Dwie strony medalu”, ostatnia produkcja, w którą był zaangażowany. Jak współpracę z Piotrem zapamiętali ludzie, którzy mieli okazję spotkać go na swojej drodze zawodowej?

Publikacja: 11.10.2024 10:27

„Piotrek nauczył mnie dostrzegania priorytetów. Bez tej umiejętności poległbym jako producent, a pot

„Piotrek nauczył mnie dostrzegania priorytetów. Bez tej umiejętności poległbym jako producent, a potem jako szef firmy” – mówi Krzysztof Terej, szef Watchout Studio. Na zdjęciu: Piotr Woźniak-Starak w biurze firmy, którą stworzył.

Foto: Materiały prasowe

Jeśli widzowie nie doceniają naszych filmów, to znaczy, że popełniliśmy błąd” – powtarzał. Ta filozofia sprawdziła się wielokrotnie. „Bogów”, film wyprodukowany przez niego i wyreżyserowany przez Łukasza Palkowskiego, obejrzało w kinach ponad dwa miliony osób. W tym roku przypada piąta rocznica śmierci Piotra Woźniaka-Staraka, mija także dziesięć lat od premiery filmu „Bogowie”, który okazał się przełomem dla założonej przez niego firmy Watchout Studio. Jaki dorobek zostawił po sobie Piotr i jak pamiętają go ci, którzy mieli okazję z nim pracować?

Superbohaterowie w kitlach

10 października 2014 roku do kin trafił film „Bogowie” opowiadający o kulisach narodzin nowoczesnej kardiochirurgii w Polsce. Okazał się gigantycznym sukcesem – i frekwencyjnym, i artystycznym. Krytycy docenili to, jak opowiedziana została historia profesora Zbigniewa Religi i jego kolegów po fachu, widzowie wychodzili z kin zachwyceni ciepłem filmu i brawurowością ról aktorek i aktorów. Opowieść o superbohaterach w lekarskich kitlach stała się jednym z najpopularniejszych polskich filmów.

Był to też prawdziwy test dla firmy Watchout Studio, która wyprodukowała „Bogów”, a także dla jej twórcy, Piotra Woźniaka-Staraka, bo na szali położył on swoją karierę. Postawił na „Bogów”, choć często słyszał głosy: „Film o chirurgach z PRL-u? Kto pójdzie na to do kina?”

Być albo nie być

– „Bogowie” byli dla Watchout Studio projektem z gatunku: być albo nie być – przyznaje Krzysztof Terej, szef firmy, a także wieloletni współpracownik Piotra Woźniaka-Staraka. – „Gdyby ten film nie zarobił na siebie, oznaczałoby to, że pomysł na stworzenie firmy producenckiej okazał się nieudany od strony biznesowej” – wyjaśnia.

Czytaj więcej

Litwinka stworzyła biznes wart miliardy dolarów. Pomysł narodził się na imprezie

Krzysztof Terej dołączył do pracy nad filmem „Bogowie”, choć wcześniej nie miał doświadczenia przy produkcji filmów kinowych. Jego domeną był marketing. Stopniowo wchodził jednak w proces produkcji i poznawał go. Z czasem stał się jedną z kluczowych osób w Watchout Studio, a od kilku lat jest szefem firmy.

Film „Bogowie” niezwykle dokładnie odtwarza rzeczywistość późnego PRL-u.

Film „Bogowie” niezwykle dokładnie odtwarza rzeczywistość późnego PRL-u.

Materiały prasowe

– Zostałem ukształtowany zawodowo przez Piotrka. Przyjaźniliśmy się, zanim zaczęliśmy razem pracować. Później był moim nauczycielem i mentorem – podkreśla. – Wpoił mi zasadę, że wszystko, co robimy, jest o ludziach. Nie pracujemy z robotami przy taśmie, ale z ludźmi i dla ludzi. Piotrek zawsze pytał: „Dla kogo jest film, który robimy?”. Może się wydawać, że to błahe pytanie, ale proszę mi wierzyć – w tej branży wciąż bywa ono niepopularne – podkreśla Terej.

Ten projekt zmienił wszystko

Można by przypuszczać, że opowieść o profesorze Zbigniewie Relidze będzie biznesowym samograjem, rzeczywistość wyglądała jednak inaczej. Firmy, które były wstępnie zainteresowane zainwestowaniem w projekt „Bogowie”, niespodziewanie zaczęły się z niego wycofywać. Zebranie niespełna 6 milionów złotych potrzebnych na produkcję filmu urosło do rangi poważnego problemu.

– Słyszeliśmy pytania w rodzaju: „O czym to ma być, o polityce?”. Tłumaczenia nie pomagały, podobnie jak to, że producenci byli młodymi ludźmi bez wielkiego doświadczenia w branży filmowej. – W tamtych czasach producent filmowy kojarzył się ze starszym panem palącym cygaro, a nie z 30-letnimi chłopakami – śmieje się Krzysztof Terej. Argumentem, który działał na partnerów biznesowych, był jedynie Tomasz Kot w roli głównej, ale i tak walka o zebranie niezbędnego budżetu trwała dosłownie do ostatniej chwili. – Rozdźwięk między tym, jak powstawali „Bogowie” i jaki sukces finalnie odnieśli, był jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem i zmienił wszystko w życiu osób zaangażowanych w ten projekt – podkreśla Terej.

Fala owacji i szaleństwa

Sukces rzeczywiście był gigantyczny – „Bogowie” zdobyli na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni nagrody dziennikarzy, jury i publiczności, co było nie lada wydarzeniem. Film okazał się też największym hitem polskiego box office’u w 2014 roku, wygrał nawet rywalizację z amerykańskimi produkcjami. Do kin na „Bogów” poszło ponad 2,2 miliona widzów.

– Pamiętam ten moment jak dzisiaj: jesteśmy tuż przed galą na festiwalu w Gdyni, napięcie sięga zenitu, bo okazuje się, że większość czołowych nagród przypadła „Bogom” – wspomina Magdalena Czerwińska, odtwórczyni roli Anny Religi, żony profesora. – Pamiętam też falę ciepła, która zalała salę festiwalową w Gdyni. Łzy popłynęły mi już w trakcie projekcji, a potem wpadłam w tę falę gorącego przyjęcia, owacji i szaleństwa. Po projekcji pojechaliśmy z Piotrem na wspólną kolację, na której była też jego rodzina. Widziałam, jaki był szczęśliwy, że ten projekt się udał – i jemu, i nam – dodaje Czerwińska.

Nie wolno się wahać

Krzysztof Terej podkreśla, że doprowadzenie „Bogów” do końca mimo wielu przeciwności było w dużej mierze zasługą Piotra Woźniaka-Staraka. – To była kwestia jego odwagi. Jest taki moment przy produkcji filmu, gdy nie wolno już się wahać ani wątpić. Trzeba przeć do przodu, nawet jeśli idzie się po krawędzi. „Bogowie” byli skokiem, który wykonaliśmy z przekonaniem, że nie patrzymy wstecz, tylko biegniemy do końca. Ta filozofia pomogła nam później w wielu kryzysach – dodaje.

Piotr Woźniak-Starak na planie „Bogów”.

Piotr Woźniak-Starak na planie „Bogów”.

Jarosław Sosiński/Watchout Productions

– Piotrek nauczył mnie też dostrzegania priorytetów. Bez tej umiejętności wielokrotnie poległbym jako producent, a potem jako szef firmy – przyznaje Terej. – Po „Bogach” zaczęliśmy produkować reklamy, dzisiaj robimy ich ogromną liczbę rocznie, rozwijamy też seriale. Pracy jest tak dużo, że mógłbym nie wychodzić z biura. Dostrzeganie priorytetów sprawia, że projekty, które rozwijamy, mogą się toczyć – mówi.

Zebrać najlepszych ludzi

Piotr Woźniak-Starak od podstaw zbudował swój model pracy producenta. Ci, którzy go znali, mówią, że tworzył go intuicyjnie, ale rozumiał, co jest istotne w tym zawodzie. – W przypadku „Bogów” polegało to na tym, by zebrać najlepszych ludzi, zapewnić im najlepsze warunki do pracy, a potem być z nimi na każdym etapie – wspomina Krzysztof Terej. – Piotrek był osobą, która otwierała plan i często go zamykała. Przychodził na castingi, nie po to, by przeszkadzać Łukaszowi Palkowskiemu czy aktorom, ale by upewnić się, czy ktoś czegoś nie potrzebuje. Jeśli dostrzegł coś, co go zastanowiło, nie miał problemu z tym, żeby zwrócić na to uwagę, o ile czuł, że to może wnieść coś wartościowego do całego procesu.

– Piotr pracował „zamaszyście” – dodaje Magdalena Czerwińska. – Był obecny, widoczny, a jednocześnie nie dostrzegłam sytuacji, w których wchodziłby przed reżysera w obecności aktorów. Jego znakiem rozpoznawczym na planie były uśmiech i energia, która obejmowała wszystko. Powiew jego entuzjastycznego stylu bycia i wielkiej energii stawiał wszystkich do pionu. W szkołach aktorskich byliśmy uczeni tego, że w naszym fachu trzeba się „styrać”. Tymczasem Piotr prezentował zupełnie inną wizję pracy – mówi.

– Piotrek widział „Bogów” jakieś 150 razy. Nie każdy producent tak postępuje. Niektórzy oglądają filmy 10 razy, inni – 100. Piotrek należał do tej drugiej grupy. Analizował, a potem zadawał pytania. Oczywiście w „Bogach” i tak popełniliśmy masę błędów – od telefonu komórkowego, który widać u jednej z pielęgniarek po nieumieszczenie jednego z twórców w napisach końcowych kopii kinowej – przyznaje ze śmiechem Terej.

Trudna sztuka tworzenia mądrej rozrywki

Watchout Studio było biznesowym dzieckiem Piotra Woźniaka-Staraka. Kilkanaście lat funkcjonowania firmy zaowocowało głośnymi i świetnie przyjętymi filmami: po „Bogach” przyszła „Sztuka kochania” z Magdaleną Boczarską, później „Ukryta gra”, międzynarodowa produkcja z Billem Pullmanem w roli głównej – to projekty, które powstały dzięki zaangażowaniu i pracy Piotra.

– Myślę o tym, jakie filmy zrobiłby dzisiaj i mam poczucie, że dużo nas ominęło. Zastanawiam się, gdzie byłby dzisiaj ze swoją odwagą – mówi Magdalena Czerwińska. – Piotra nie interesowało tworzenie trudnej sztuki zrozumiałej dla garstki osób, ale nie chciał też zajmować się projektami skrajnie komercyjnymi. Jego marzeniem było oferowanie mądrej rozrywki. To wbrew pozorom bardzo trudne zadanie z punktu widzenia twórców, bo każdy film jest inny, każdy powstaje w innych warunkach – dodaje Krzysztof Terej.

„To jest nasz kolejny film”

11 października 2024 roku do kin w Polsce weszła kolejna produkcja Watchout Studio – „Kulej: dwie strony medalu”. To ostatni projekt, który zatwierdził Piotr Woźniak-Starak. – Wiosną 2017 roku Waldek Kulej, syn Jerzego Kuleja, przysłał do mnie e-mail. Pamiętam, że przeczytałem tę wiadomość, po czym wstałem, podszedłem do biurka Piotrka i powiedziałem: to jest nasz kolejny film. Na co Piotrek odparował: świetnie, a ja to wyreżyseruję. Zatkało mnie. Zaczęliśmy rozmowę o tym, czy to na pewno dobry projekt na debiut reżyserski. Piotr przyznał w końcu: masz rację, znajdziemy coś innego, ale rozwijajmy ten projekt, bo szkoda czasu.

– Marzeniem Piotrka, było realizowanie filmów niosących pozytywne emocje, dających widzom satysfakcję i poczucie dumy – wspominał Xawery Żuławski, reżyser filmu „Kulej. Dwie strony medalu” w niedawnej rozmowie z „Rzeczpospolitą”. – Waldemar Kulej zjawił się u nas z propozycją ekranizacji biografii swojego ojca, bo uznał, że tylko Watchout Studio jest w stanie zrobić dobry film o życiu Jerzego Kuleja. Piotrek był entuzjastą tego pomysłu – dodaje Żuławski.

Jeśli widzowie nie doceniają naszych filmów, to znaczy, że popełniliśmy błąd” – powtarzał. Ta filozofia sprawdziła się wielokrotnie. „Bogów”, film wyprodukowany przez niego i wyreżyserowany przez Łukasza Palkowskiego, obejrzało w kinach ponad dwa miliony osób. W tym roku przypada piąta rocznica śmierci Piotra Woźniaka-Staraka, mija także dziesięć lat od premiery filmu „Bogowie”, który okazał się przełomem dla założonej przez niego firmy Watchout Studio. Jaki dorobek zostawił po sobie Piotr i jak pamiętają go ci, którzy mieli okazję z nim pracować?

Pozostało 94% artykułu
Film
„Co poszło nie tak?”. Brytyjskie media bez litości dla 6. sezonu „The Crown”
Film
Filmy o procesach gwiazd to nowy trend. Czemu lubimy patrzeć na pranie brudów?
Film
„Oppenheimer” to nie wyjątek: mamy erę bardzo długich filmów. 3 godziny to norma
Film
Burza po wypowiedzi Quentina Tarantino o brytyjskich aktorach. „Są jak fantomy”
Film
Horrory przeżywają drugą młodość. To zasługa generacji Z, która uwielbia się bać