„Make America Great Again” – głosił Donald Trump w kampanii wyborczej. Teraz, gdy został prezydentem, chce „przywrócić wielkość Hollywoodowi”. Sprawić, by stolica amerykańskiego przemysłu rozrywkowego odzyskała swoją zagubioną, jego zdaniem, świetność, by była „silniejsza i ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej”. Wybrał już sobie nawet specjalnych ambasadorów tej akcji. Będą nimi Mel Gibson, Sylvester Stallone i Jon Voight. Mają mu doradzać, jak sprawić, by wrócił „złoty wiek Hollywoodu”.
Wszyscy trzej panowie są przebrzmiałymi gwiazdorami, którzy największe sukcesy odnosili pod koniec poprzedniego stulecia, wszyscy też popierali Trumpa w czasie poprzedniej prezydentury i ostatniej kampanii wyborczej. 78-letni Stallone nazywał go „drugim George’em Washingtonem”, a 85-letni Voight „najlepszym prezydentem od czasu Abrahama Lincolna”. Kilka miesięcy temu ten „nocny kowboj”, a prywatnie ojciec Angeliny Jolie, w wywiadzie dla „Variety” przypomniał, że popiera Trumpa od roku 2015. Z kolei 69-letni Gibson, zatrzymywany za prowadzenie samochodu po pijanemu i skazany za przemoc domową, nie tylko wychwalał Trumpa, ale również krytykował jego kontrkandydatkę Kamalę Harris. Wiceprezydentkę USA wręcz obraził, mówiąc, że ma „IQ słupa ogrodzeniowego”.
Są i inni, którzy wspierali i wspierają Trumpa. Przede wszystkim Elon Musk, który na jednym z wieców Trumpa mówił: „Ameryka osiągnie wyżyny, jakich nigdy wcześniej nie widziała. Przyszłość będzie niesamowita”. Za Trumpem murem stał aktor i wrestler Hulk Hogan.
Prodemokratyczna Kalifornia
Ale zwolennicy zaczynającego właśnie kolejną prezydenturę Trumpa są w świecie kina w absolutnej mniejszości. Kalifornia głosuje na demokratów. Po stronie ich kandydatów zawsze stawali najwięksi: Steven Spielberg, Meryl Streep, Harrison Ford, Julia Roberts, George Clooney, Leonardo DiCaprio, Matt Damon, Jeff Bridges, Jennifer Lawrence, Sarrah Jessica Parker czy też Taylor Swift, Billie Eilish, Beyonce, Eminem i Bruce Springsteen, który w czasie kampanii przestrzegał, że Trump jest tyranem. - Nie rozumie tego kraju, jego historii ani tego, co znaczy być głęboko amerykańskim – mówił. - Kamala Harris będzie chronić twoje prawo do debaty w kwestiach polityki lub idei. Trump żąda bezwarunkowej lojalności, mówi o zemście – wtórował mu w czasie kampanii Harrison Ford. Stevie Wonder śpiewał Kamali Harris „Happy Birthday”, a Lady Gaga, która na inauguracji prezydencji Bidena wykonała amerykański hymn, podczas ostatniej kampanii pojechała do Pensylwanii, by tam namawiać ludzi do głosowania na Harris.