Oliver Stone nazywa siebie „lewicowym filmowcem starej daty”. Wiele osób od lat traktuje go jak sympatyka (mówiąc łagodnie) rosyjskiego prezydenta. W 2015 roku, tuż po agresji rosyjskiej na Krym i Donbas, Stone pojechał do Rosji, by nakręcić swój filmowy „wywiad–rzekę” z Putinem.
Chciał pokazać rosyjskiego prezydenta, tak jak nikt przed nim. Jednak zamiast szczerego dokumentu, powstała laurka, w której ledwie maskowany zachwyt nad twardym, bezkompromisowym i skutecznym Putinem dającym odpór Ameryce, był wyraźnie widoczny. Wielogodzinny wywiad Stone'a, realizowany przez kilka lat, wzbudził zainteresowanie, ale też w dużym stopniu niesmak.
Oliver Stone: „Putin to patriota, a nie nacjonalista”
Amerykański reżyser pozostaje miłośnikiem Władimira Putina, nawet po agresji Rosji na Ukrainę. Daje temu dowód w swoich wpisach na Twitterze, gdzie „obnaża” medialne mistyfikacje wokół wojny w Ukrainie. Zarzuca między innymi Joe Bidenowi zimnowojenne myślenie i z ochotą lansuje jedną z głównych tez rosyjskiej propagandy: „nie możemy być pewni, co dokładnie dzieje się w Ukrainie”. Stone udostępniał też treści z mało wiarygodnych stron internetowych na temat tego „co tak naprawdę zdarzyło się w Buczy”, kwestionujące rosyjskie zbrodnie wojenne.
Przy okazji pobytu na festiwalu filmowym BCN Film Fest w Barcelonie, gdzie pokazywany jest jego nowy dokument „JFK Revisited: Through the Looking Glass”, Oliver Stone odniósł się w rozmowie z dziennikiem „El Pais” do obecnej polityki Władimira Putina. Z jego wypowiedzi widać, że reżyser „Plutonu” nie zmienił poglądów na temat rosyjskiego prezydenta.
Czytaj więcej
Brytyjczycy zarzucają mu zbrodnie wojenne. Z kolei Rosjanie traktują go jak bohatera i „prawdziwy głos Zachodu”. Graham Phillips, angielski youtuber, nagrywa szturm wojsk rosyjskich na Mariupol, a także przesłuchuje jeńców wojennych.