„Błagam pana”. Matka rekruta napisała list do Putina. Jej syn trafił na front

Matka jednego z rosyjskich poborowych, wysłanych na wojnę w Ukrainie, napisała list do Władimira Putina. W swoim liście opisała, w jaki sposób rosyjskich rekrutów, bez doświadczenia wojskowego, nakłania się wbrew ich woli do udziału w wojnie.

Publikacja: 01.04.2022 10:29

Władimir Putin.

Władimir Putin.

Foto: AFP

O tym, że poborowi, bardzo młodzi Rosjanie bez doświadczenia wojskowego, nie będą wysyłani do Ukrainy, zapewniał Rosjan Władimir Putin już kilka tygodni temu, na początku wojny. Do Ukrainy mieli jechać tylko żołnierze, którzy podpisali kontrakt z armią. To samo podkreślali przedstawiciele rosyjskiego ministerstwa obrony. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Ukraińcy regularnie prezentują dokumenty zabitych rosyjskich żołnierzy, wielu z nich ma 18 czy 19 lat i z całą pewnością są to poborowi.

Matka jednego z rekrutów, Marina Iwanowa, mieszkanka Sankt Petersburga, wiedziała, że jej 20-letni syn od kilku miesięcy odbywa służbę wojskową w jednostce pod Moskwą. Po wybuchu wojny okazało się jednak, że syna tam nie ma. Odnalazła go za to na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Informacje od syna były bardzo skąpe, co jakiś czas dostawała od niego jedynie smsy.

Ich treść sprawiła, że zdecydowała się napisać list do Władimira Putina. O swoim liście opowiedziała dziennikarzom rosyjskiego serwisu internetowego Fontanka.ru, którzy przytoczył spore jego fragmenty. Dzięki temu mogliśmy poznać jej sytuację, a także dowiedzieć się więcej o tym, w jaki sposób po cichu rosyjska armia próbuje wysyłać poborowych na wojnę w Ukrainie.

List matki poborowego do Putina

„Zgodnie z informacjami, które mam, dowódcy jednostki (mojego syna) próbują nakłonić poborowych do udziału w specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie poprzez podpisanie kontraktu z siłami zbrojnymi Federacji Rosyjskiej, wbrew woli poborowych” – napisała Iwanowa w liście do Władimira Putina. Jak informuje serwis Fontanka.ru, list takiej samej treści, trafił też do rosyjskiego ministerstwa obrony. 

Czytaj więcej

Dawny współpracownik Putina: „Jego pozycja jest słaba. Nikt nie da mu gwarancji”

Iwanowa poprosiła w liście do Putina o to, by prawo rosyjskie było przestrzegane, w zgodzie z nim poborowi powinni zostać odesłani z powrotem do jednostek, w których odbywają służbę wojskową. „Jako matka mająca tylko jednego syna szczerze pana o to proszę, a nawet błagam” – napisała Iwanowa do Putina.

W rozmowie z dziennikarzem serwisu Fontanka.ru Marina Iwanowa podzieliła się informacjami, które przekazał jej syn. Według niej dowódcy postawili poborowym ultimatum: „kto się zgadza, wystąp”. Wystąpili podobno wszyscy. „Są zastraszani. Znajdują się 10-15 kilometrów od granicy, od historii, które słyszą, włosy stają im dęba” – powiedziała Iwanowa w rozmowie z serwisem Fontanka.ru.

Rekruci wracają z frontu

List został wysłany do Putina w pierwszej połowie marca. Dlaczego piszemy o tym teraz? Otóż sprawa znalazła niespodziewany epilog. Z informacji, które pojawiły się pod koniec marca w niezależnym rosyjskim serwisie Meduza wynika, że syn Mariny Iwanowej wrócił niedawno do Petersburga. „Jeden z poborowych z Petersburga, którzy wrócili (z Ukrainy), to syn Mariny Iwanowej, która na początku marca napisała list do prezydenta RF Władimira Putina z prośbą o to, by poborowych odesłano z powrotem do jednostek, w których powinni odbywać służbę wojskową” – piszą dziennikarze Meduzy. O sprawie informowały też inne niezależne rosyjskie media przypominając jednocześnie tło tej historii, a więc list Iwanowej do Putina.

Tematem obecności poborowych na froncie zajmowała się też rzeczniczka praw obywatelskich z Sankt Petersburga, Swietłana Agapitowa. W połowie marca przyznała ona, że po wybuchu wojny wpłynęło do niej siedem pism od członków rodzin poborowych, którzy protestowali przeciw wysłaniu ich bliskich na front. Jedną z osób, które zwróciły się do Agapitowej o pomoc była właśnie Marina Iwanowa.

O tym, że poborowi, bardzo młodzi Rosjanie bez doświadczenia wojskowego, nie będą wysyłani do Ukrainy, zapewniał Rosjan Władimir Putin już kilka tygodni temu, na początku wojny. Do Ukrainy mieli jechać tylko żołnierze, którzy podpisali kontrakt z armią. To samo podkreślali przedstawiciele rosyjskiego ministerstwa obrony. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Ukraińcy regularnie prezentują dokumenty zabitych rosyjskich żołnierzy, wielu z nich ma 18 czy 19 lat i z całą pewnością są to poborowi.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Hopecore: nowy trend ma pomóc generacji Z walczyć z lękiem przed światem
Społeczeństwo
Niemcy: Kościół na sprzedaż, bo zabrakło wiernych. „Brutalne, ale konieczne”
Społeczeństwo
Pokolenie nieszczęśliwych. Coś dziwnego dzieje się z generacją Z
Społeczeństwo
Najszczęśliwsze kraje na świecie: duży skok poziomu zadowolenia Polaków
Społeczeństwo
„Hiperwyczerpanie”: epidemia wiecznie zmęczonych. Ludzkość ogarnia nowe zjawisko