Historyczne posiadłości, które „zagrały” w takich produkcjach jak „Saltburn” czy „Bridgertonowie”, mogą ucierpieć w trakcie kręcenia zdjęć oraz z powodu najazdu turystów, i to nie tylko w kwestii ich stanu architektonicznego — przekonuje brytyjski „Guardian”. Problem jest jednak znacznie szerszy i dotyczy zabytkowych obiektów w wielu innych krajach.
Na czym polega „Efekt Saltburn”?
Kiedy zdjęcia do filmu lub serialu, który robi światową furorę, powstają w jakiejś lokalizacji, bardzo często staje się ona popularną atrakcją turystyczną. Z pewnością ma to swoje plusy: większa liczba turystów oznacza większe zarobki dla lokalnego biznesu, a co za tym idzie — większe wpływy do budżetu danej miejscowości.
Istnieje jednak również ciemna strona tego zjawiska. Problem podniósł jeden z brytyjskich ubezpieczycieli obiektów dziedzictwa kulturowego, o czym pisze „Guardian”. Firma Ecclesiastical Insurance wymienia szereg negatywnych aspektów kręcenia filmów i seriali na terenie cennych zabytków, które nazwał „efektem Saltburn”.
Nazwa zjawiska odnosi się do głośnego filmu „Saltburn” z 2023 roku. Znakomita większość scen odbywa się w posiadłości Drayton House w Northamptonshire. Jej właścicielem jest brytyjski finansista Charles Stopford Sackville.
Czytaj więcej
Marka odzieżowa Scotch&Soda po raz kolejny wpadła w tarapaty. Zaledwie rok po przejęciu przez amerykańską firmę Bluestar Alliance po raz drugi ogłosiła upadłość w Europie.