Prace Miriam Cahn to brutalne obrazy, które nikogo nie zostawiają obojętnym, a przemoc jest w nich wszechobecna. Obraz artystki pod tytułem „fuck abstraction!” stanowi część indywidualnej wystawy prac artystki w paryskim Palais de Tokyo i jego wymowa, tak jak innych prac Miriam, jest niesłychanie mocna, mocniejsza niż zdecydowanej większości jej prac. Odwiedzający wystawę zinterpretowali obraz w zupełnie inny sposób, niż chciałaby tego Cahn.
Skandal wokół obrazu Miriam Cahn
Urodzona w 1949 roku w Bazylei Miriam Cahn to jedna z najbardziej znanych europejskich malarek i rysowniczek, a także autorka szeregu książek poświęconych sztuce jako odpowiedzi na problemy współczesności. Również jej obrazy poruszają owe problemy – przede wszystkim wojny i łamanie praw człowieka. Jej prace często szokują, przedstawiając sceny przemocy.
Czytaj więcej
Dmitrij Rybołowlew, rosyjski miliarder, właściciel klubu piłkarskiego AS Monaco, uważa, że dom aukcyjny Sotheby’s pomagał handlarzowi, który go oszukał. Jak twierdzi Rybołowlew, w grę wchodzą straty sięgające setek milionów dolarów.
Nie inaczej jest w przypadku obrazów, które można oglądać w ramach trwającej właśnie obszernej wystawy prac artystki w paryskim muzeum sztuki współczesnej Palais de Tokyo – a zwłaszcza w przypadku jednego obrazu.
Praca pod tytułem „fuck abstraction!” („pieprzyć abstrakcję”) w dosłowny sposób przedstawia scenę gwałtu, przy czym jego ofiara, ze rękami związanymi za plecami, jest znacznie drobniejsza od muskularnego agresora, co mogłoby sugerować, że jest to dzieckiem. Na obrazie znajduje się też druga ofiara, którą gwałciciel trzyma za głowę.