Chińczycy w stosunkach międzynarodowych od lat stosują metodę znaną jako „dyplomacja pand”. Biało–czarne misie z Chin chciałoby mieć u siebie niemal każde zoo na świecie. Chińczycy wykorzystują to pragnienie uzależniając przekazanie zwierząt do ogrodów zoologicznych od dobrych relacji danego kraju z Pekinem. Francuzi postanowili pójść podobnym tropem wykorzystując najlepszą „broń”, którą dysponują: sztukę.
Francja: Popieracie Putina? Nie wypożyczymy wam Matisse’a
Wystawa prawie 300 obrazów Henri’ego Matisse’a zatytuowana „Matisse by Matisse” miała odbyć się w pekińskim Centrum Sztuki Współczesnej. Przed paroma dniami chińska instytucja zaanonsowała nawet otwarcie wystawy, które miało się odbyć 26 marca. Miało, ale wiadomo już, że się nie odbędzie.
Wydarzenie zablokowało francuskie muzeum Henri’ego Matisse’a, znajdujące się w Le Cateau-Cambrésis. Instytucję tę założył sam malarz w 1952 roku. W Pekinie miała odbyć się największa jak dotąd wystawa prac tego artysty w Chinach, która w lipcu miała odwiedzić również Szanghaj.
Chińskie UCCA poinformowało, że zwróci pieniądze wszystkim osobom, które zdążyły już kupić bilety na tę wystawę. W oficjalnym komunikacie na swojej stronie internetowej wyraziło też nadzieję na to, że wystawy w Pekinie i Szanghaju jeszcze się odbędą.
Czytaj więcej
W ubiegłym roku dzieła „chińskiego Matisse’a” zostały sprzedane za łączną sumę 109 mln dolarów, bijąc m.in. wyniki Roya Liechtensteina czy Marka Rothko.