Mimo braku koncertów i festiwali ciężko narzekać na przestój w świecie muzyki w 2020 roku, i to niezależnie od gatunku. Przeciwnie, na tle większości branż muzycy byli szczególnie aktywni, a wydawane przez nich albumy często dobrze korespondowały z atmosferą niepewności, czasem też pomagały w przetrwaniu trudnego czasu, działając jak balsam na skołatane nerwy.
Najlepsze płyty 2020 roku: podsumowanie
Wybór zaledwie dziesięciu znakomitych płyt z 2020 roku jest zadaniem karkołomnym, ale w naszej selekcji znalazły się albumy z różnych muzycznych światów, pozwalające choćby w minimalnym stopniu przyjrzeć się różnorodności charakteryzującej dzisiejszy pop, jazz, rap czy rock.
Fiona Apple „Feth the Bolt Cutters”
Nowojorska wokalistka i kompozytorka stroni od mediów i wydaje płyty rzadko (poprzedniczka „Feth the Bolt Cutters” ukazała się osiem lat temu), ale każda z nich jest wydarzeniem. „Żadna muzyka nigdy nie brzmiała jak ta płyta” – pisali tuż po premierze zachwyceni i jednogłośni recenzenci, z miejsca nazywając płytę współczesnym klasykiem. Autorski jazz-pop z wyeksponowanym pianinem, nagrany przez nową Joni Mitchell? Muzyka z „Feth the Bolt Cutters” wymyka się prostym klasyfikacjom i porównaniom – dopóki nie posłuchacie, nie będziecie dysponować nawet przybliżonym zarysem zawartości albumu.
Charli XCX „how i’m feeling now”
Znana ze swojego modernistycznego, świeżego i pionierskiego digital-popu wokalistka po raz kolejny przetarła szlak dla grona naśladowców i następczyń, nagrywając jeden z pierwszych albumów „kwarantannowych” . Skomponowana i zarejestrowana głównie w domu artystki płyta zawiera materiał eksperymentalny, syntezatorowy i zgrzytliwy, przypominający napięcia pierwszych tygodni pandemii i potwierdzający, że królowa hyperpopu może być tylko jedna.