Sean Penn: „gdybym został w Ukrainie dłużej, chwyciłbym za broń”

Sean Penn, ceniony amerykański aktor, reżyser i producent filmowy, w wywiadzie dla serwisu „Hollywood Authentic” przyznaje: „Myśl o walce z bronią w ręku musi przyjść do głowy każdemu, kto znalazł się w Ukrainie”.

Publikacja: 12.04.2022 11:43

Sean Penn.

Sean Penn.

Foto: Seher Sikandar, CC BY-SA 2.0, Wikimedia Commons

Sean Penn dość przypadkowo znalazł się w centrum działań wojennych po agresji Rosji na Ukrainę. Amerykański filmowiec był w Kijowie, zbierał tam materiały do filmu dokumentalnego o konflikcie na wschodzie Ukrainy. Rozmawiał też z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Wojna zastała Penna w Kijowie, dlatego tuż po jej wybuchu świat obiegły zdjęcia Amerykanina siedzącego wśród dziennikarzy na briefingu ukraińskich władz na temat sytuacji na froncie.

Sean Penn o wojnie w Ukrainie: „W którym stuleciu żyjemy?”

Ostatecznie Penn wyjechał z Ukrainy po kilku dniach, przez Lwów przedostał się do Polski, a stamtąd – do USA. Jednak pamięć o tym, co zobaczył, pozostała w nim. Niedawno zaproponował niecodzienne rozwiązanie: rodzaj crowdfundingu ze strony amerykańskich miliarderów, którzy mogliby sfinansować zakup nowoczesnych myśliwców dla ukraińskiej armii. „Jeden miliarder mógłby zakończyć tę wojnę w Ukrainie” – napisał Penn na Twitterze, co wzbudziło ogromną dyskusję wokół tego niecodziennego pomysłu.

Czytaj więcej

Organizacja charytatywna Seana Penna rozszerza działalność w Polsce. Jak pomaga?

W wywiadzie dla serwisu „Hollywood Authentic” Penn wrócił do swoich doświadczeń z Ukrainy. „Nie jestem dziennikarzem wojennym, nie należę do tych, którzy miesiącami czy latami przebywają w strefie działań wojennych. Nigdy nie byłem też osobą, która nie miałaby wyjścia i musiałaby żyć w takich miejscach. Nie jestem też żołnierzem. Jeśli spojrzeć na statystyki, nigdy nie podejmowałem żadnego poważnego ryzyka. To dotyczy także mojego pobytu w Bagdadzie, gdy samodzielnie poruszałem się poza „Strefą Zieloną”. Byłem tam pięć dni. Szansa utraty życia wynosiła wtedy pewnie jakieś 1 do 100”. 

Penn w rozmowie z Robertem Ryanem, brytyjskim pisarzem i scenarzystą, który jako fotoreporter był świadkiem pierwszej wojny w Czeczenii, mówi też wprost o tym, co przeżył w Ukrainie i jak zmieniało się jego myślenie o swojej roli w tym konflikcie. „Jedyny powód, dla którego mógłbym dłużej zostać w Ukrainie byłby taki, że chwyciłbym za broń. Zapewne bez kamizelki kuloodpornej, bo pewnie oddałbym ją komuś z ukraińskich ochotników albo żołnierzowi lepiej wyszkolonemu ode mnie – albo młodemu mężczyźnie czy kobiecie, którzy mieliby szansę walczyć dłużej. Jestem na takim etapie w życiu, że tego nie zrobiłem, ale jeśli byłeś w Ukrainie, myśl o wzięciu udziału w walce musiała przyjść ci do głowy. Zaczynasz się zastanawiać, w którym stuleciu żyjemy? Jednego dnia tankuję samochód na stacji benzynowej w Brentwood (zamożna dzielnica Los Angeles – przyp. red.), a kilka dni później rozważam walkę z Rosjanami. Co się, k..., dzieje?”

Sean Penn w wywiadzie dzieli się też swoimi przemyśleniami dotyczącymi udziału w wojnie i tego, w jaki sposób obecność na froncie i bycie świadkiem okrucieństw zadawanych podczas wojny, zmienia człowieka i ma wpływ na jego relacje z bliskimi. Całość wywiadu do przeczytania na stronie „Hollywood Authentic”.

Społeczeństwo
Pokolenie Z narzuca swoje zasady w pracy. „Office ghosting” zmorą pracodawców
Społeczeństwo
Firmy znalazły sposób, jak zarabiać na naszym niewyspaniu. Rośnie nowa branża
Społeczeństwo
Kolejna branża zagrożona przez „Efekt Ozempiku”. Potentaci boleśnie to odczują
Społeczeństwo
Czy uroda pomaga w karierze? Raport z badania wśród 43 tysięcy osób z MBA
Społeczeństwo
Sondaż: Zmiany w 800+ dla Ukraińców mają ponadpartyjne poparcie