Firma kurierska SDEK zajmująca się przesyłkami na terenie Rosji nie będzie przyjmować paczek, jeśli nadawca nie posiada dokumentu zakupu w postaci paragonu, albo w inny sposób nie będzie w stanie udowodnić pochodzenia towaru. To decyzja, którą pracownikom przekazał szef firmy, Leonid Goldort. O sprawie pisze niezależny rosyjski serwis internetowy Meduza, którego dziennikarze twierdzą, iż otrzymali kopię pisma przekazanego pracownikom przez Goldorta.

Rosyjska firma kurierska żąda paragonów od żołnierzy nadających paczki 

Jak twierdzi w swoim piśmie szef firmy SDEK, chodzi o „wzrost liczby przypadków oszustw celnych do których dochodzi na terytorium Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej”. Goldort dokładnie instruuje swoich pracowników, jak powinni postąpić w takiej sytuacji: „Przy przyjmowaniu przesyłek na terytorium EUG (Białoruś, Federacja Rosyjska, Kazachstan – przyp. red.) od osoby fizycznej do osoby fizycznej, sprawdź prawo nadawcy do dysponowania towarem (paragon albo inny dokument potwierdzający prawo własności przesyłanych dóbr). Jeśli dokumenty nie zostaną przedstawione, należy odmówić świadczenia usług kurierskich” – cytuje pismo szefa firmy SDEK serwis Meduza.

Czytaj więcej

„Panowie czekiści...”. Nietypowe ogłoszenie przed ambasadą Rosji w Sztokholmie

Jak informują dziennikarze Meduzy, firma SDEK ma 67 tysięcy biur w 27 krajach świata (głównie w Rosji) i wszystkie otrzymały informację o nowych wytycznych.  Na początku kwietnia niezależne białoruskie media informowały o tym, że rosyjscy żołnierze wycofujący się spod Kijowa, nadają w biurach między innymi firmy SDEK dużą liczbę paczek. Zdaniem Białorusinów były to w zdecydowanej większości przedmioty zrabowane z ukraińskich domów. Rabunki na dużą skalę potwierdzają też rozmowy telefoniczne rosyjskich żołnierzy z rodzinami, przechwycone przez ukraińskie służby specjalne.