Magdzie las śnił się od dawna. W snach dotykała bosymi stopami mchu, a dzieci szły przy niej. Uśmiechnięci, niespieszni… Kuba myślał o jedzeniu od dawna. Nie o tym co by zjadł, tylko co by ugotował. Z czego, i w jakich bezmięsnych połączeniach.
fot. Beata-Zięba-Zaborek-Ulotne-Fotografia-Naturalna
Młodzi, wciąż z marzeniami i nadziejami, już po małych rozczarowaniach, ale też na progu możliwego sukcesu. Zwłaszcza Kuba. Szef kuchni w jednej z najlepszych wegetariańskich restauracji w Warszawie. Pasjonat, twórca, wizjoner. Zazwyczaj pogrążony we własnych myślach. Magda – piękna, silna, uzupełniała wizje Kuby swoimi wizjami. Dusili się w Warszawie. Myśl o powietrzu jakim oddychają ich dzieci odbierała chęci do walki o warszawski sukces.
W zielonogórskich lasach stał rodzinny dom Kuby. Pobyty tam, to była odskocznia, ładowanie baterii i zawsze kończyły się natrętną myślą o tym, żeby z kolejnego wyjazdu już nie wracać.
Rozstanie Kuby z restauracją zerwało i tak już osłabioną więź z miastem. Spakowali niewiele, pożegnali się z przyjaciółmi i ruszyli w stronę dzikiego zachodu. Strach, ale zaraz ekscytacja. Radość, ale zaraz zwątpienie. Skutecznie odcięli powrót, żeby patrzeć tylko w przód.