Serial „Dahmer – potwór: Historia Jeffreya Dahmera” miał premierę 21 września 2022 roku. Najnowszy hit Netfliksa już po niecałych dwóch tygodniach stał się jednym z najpopularniejszych seriali w historii tego serwisu – obejrzało go 56 milionów gospodarstw domowych na całym świecie. To nie wyjątek, ale potwierdzenie dobrze znanej reguły – widzowie i słuchacze (bo rzecz dotyczy również podcastów) uwielbiają produkcje poświęcone mordercom. Najbardziej – seryjnym mordercom. Skąd ta fascynacja złem?
„Dahmer: potwór”: serial bije rekordy popularności
Netflix zalicza właśnie kolejny kasowy sukces. Pod względem oglądalności w ciągu pierwszego tygodnia od premiery „Dahmer” pobił takich rekordzistów jak „Squid Game” czy „Bridgertonowie”. Wyprzedza go pod tym względem jedynie czwarty sezon „Stranger Things”.
Serial autorstwa Ryana Murphy’ego i Iana Brennana opowiada o urodzonym w 1960 roku Amerykaninie Jeffreyu Dahmerze. Przylgnęły do niego przydomki „kanibala” i „potwora z Milwaukee”.
Jeffrey Dahmer w ciągu 13 lat zabił 17 osób. Jako morderca nie figuruje więc w czołówce najgroźniejszych seryjnych morderców. Amerykanin zabijał jednak według niepokojącego, bo dość wyraźnego wzoru – jego ofiary były młode, a większość z nich reprezentowała mniejszości etniczne. Zbrodnie odbywały się ponadto na tle seksualnym.
Historia popularności serialu o Dahmerze jest o tyle zaskakująca że, w odróżnieniu na przykład od Teda Bundy'ego, innego amerykańskiego seryjnego mordercy, którego życiorys był pełen zaskakujących sprzeczności, w Dahmerze nie było nic fascynującego. Był okrutnym zabójcą uśmiercającym swe ofiary z zimną krwią. Skąd zatem popularność serialu o kimś tak odrażającym – i jednocześnie tak bardzo przeciętnym?