Will Smith to od blisko 30 lat jeden z czołowych aktorów Hollywood. Trudno zliczyć wszystkie produkcje, w których wystąpił, ale przypomnijmy tylko te najpopularniejsze – „Bajer z Bel Air”, „Faceci w czerni”, „Ja, robot”, „Jestem legendą”, „Ali”, „King Richard: zwycięstwo rodziny”.
Cała seria nominacji do najważniejszych nagród filmowych uwieńczona została tym, co dla amerykańskiego aktora najważniejsze - Oscarem za główną rolę. Tę nagrodę Smith odebrał w tym roku, za świetną rolę Richarda Williamsa, ojca Venus i Sereny Williams, wybitnych amerykańskich tenisistek.
To powinien być rok jego triumfu i początek nowego rozdziału, w którym Will Smith, aktor przez wielu traktowany jako wesołek z hollywoodzkich komedii, awansuje do grona najlepszych. Tymczasem dzieje się coś odwrotnego – kariera Smitha sypie się w przerażającym tempie.
Will Smith: Król Richard czy jednak Bad Boy?
Przyczyna? Oczywista, choć tak zaskakująca, że aż trudna do uwierzenia. Przyczyną całego zamieszania stał się policzek jak Will Smith wymierzył prowadzącemu tegoroczną galę oscarową Chrisowi Rockowi za jego głupi żart na temat żony Smitha, Jady Pinkett–Smith. Do rękoczynów, po których padła seria wulgaryzmów, doszło podczas transmisji na żywo, na oczach milionów widzów na całym świecie.
Sytuacja była o tyle kuriozalna, że nieco później ten sam Will Smith, z oczami pełnymi łez, odbierał ze sceny nagrodę za najlepszą rolę męską. Ujawniono później, że po rękoczynach organizatorzy poprosili Smitha, by opuścił ceremonię, ale aktor odmówił. Pojawił się za to później na tradycyjnym pooscarowym przyjęciu organizowany przez magazyn Vanity Fair.