Aktorzy angażowani do roli Jamesa Bonda zwykle podpisują kontrakt na kilka filmów. Tak było też z Danielem Craigiem – od chwili zaangażowania go do roli agenta 007 wiadomo było, że jego rola skończy się na pięciu filmach.
To dużo – od premiery „Casino Royale” minęło 15 lat. W kinie to epoka – zmieniają się trendy i oczekiwania widzów.
Kto będzie następnym odtwórcą roli Jamesa Bonda?
Dlatego przed producentami filmów o Bondzie bardzo trudne zadanie. Muszą wymyślić bohatera na miarę trzeciej dekady XXI wieku, a także znaleźć odpowiednią osobę, która zagra tę postać. Osobę – bo może to być kobieta lub mężczyzna. Producenci nie wykluczają niczego.
Czytaj więcej
„Nie czas umierać”, najnowszy film o Jamesie Bondzie, okazał się hitem – widzowie na całym świecie poszli do kin, by go obejrzeć. To może nie wystarczyć, by producenci na nim zarobili – twierdzi ceniony branżowy magazyn „Variety”.
Skąd to wiadomo? Pamela Abdy, odpowiedzialna w firmie MGM za filmy kinowe, przyznała w rozmowie z branżowym magazynem „Hollywood Reporter”, że zaczęły się dyskusje o tym, kto mógłby być następnym, siódmym (po Connerym, Lazenbym, Moore'rze, Daltonie, Brosnanie i Craigu) Jamesem Bondem.