„Przestańcie demonizować niepełnosprawnych": apel do twórców filmów o Bondzie

W filmie „Nie czas umierać” twórcy znowu sięgnęli po zgrany motyw czarnego charakteru ze zdeformowaną twarzą. Osoby z niepełnosprawnościami apelują: kiedy wreszcie scenarzyści skończą ze stygmatyzowaniem osób z bliznami?

Publikacja: 05.10.2021 12:00

Rami Malek w „Nie czas umierać” gra Lucyfera Safina. Znak rozpoznawczy – twarz oszpecona przez blizn

Rami Malek w „Nie czas umierać” gra Lucyfera Safina. Znak rozpoznawczy – twarz oszpecona przez blizny.

Foto: Daniel Benavides from Austin, TX, CC BY 2.0, Wikimedia Commons

Lista czarnych charakterów dotkniętych różnego rodzaju niepełnosprawnościami, jest tak długa, jak długa jest historia legend, baśni, kryminałów i powieści grozy. Na liście tej znajdują się również postacie czarnych charakterów w filmach o Jamesie Bondzie. Najnowsza część, „Nie czas umierać” niczym nie różni się pod tym względem od wielu poprzednich – grany przez Ramiego Maleka adwersarz agenta 007 ma zdeformowaną twarz. Scenarzyści po raz kolejny poszli utartym szlakiem. „Skończmy z tym” – apelują osoby z niepełnosprawnościami.  

Blizny – znak rozpoznawczy każdego czarnego charakteru

Jak odróżnić wroga od przyjaciela? Wystarczy spojrzeć mu prosto w twarz. Dokładnie taki sposób rozpoznawania „swojego” funkcjonuje w społeczeństwie od zarania dziejów ludzkości – i od początku snucia opowieści o walce dobra ze złem.

Czytaj więcej

Koniec „dziewczyn Bonda”. W „Nie czas umierać” bohaterkami są silne kobiety

Nie inaczej jest w przypadku filmu „Nie czas umierać”. Dwaj główni złoczyńcy po raz kolejny otrzymali znamiona, które na pierwszy rzut oka pozwalają widzowi zidentyfikować ich jako czarne charaktery.

Zarówno Rami Malek, grający Lucyfera Safina, jak i Christopher Waltz, wcielający się w rolę Ernsta Stavro Blofelda dołączyli do grona czarnych charakterów z bliznami na twarzy – obok z Aleca Trevelyana z „Goldeneye”, Raoula Silvy ze „Skyfall” czy Le Chiffre'a z „Casino Royale”.

Zdaniem brytyjskiej działaczki na rzecz osób z niepełnosprawnościami Jen Campbell to nie musi i nie powinno być normą, jednak twórcy każdego kolejnego filmu o przygodach agenta 007 są głusi na apele, aby zrezygnować z tak oczywistych i krzywdzących dla wielu osób zabiegów scenariuszowych. Campbell napisała o tym na Twitterze.

„Za każdym razem, kiedy powstaje nowy film o Bondzie, prosimy producentów o przemyślenie tego, w jaki sposób przedstawią czarne charaktery. Za każdym razie dają nam do zrozumienia, że ich to nie obchodzi” – napisała Campbell, która od lat walczy ze stygmatyzacją osób niepełnosprawnych w popkulturze.

Podobną opinię wyraziła Phyllida Swift, prezeska organizacji Face Equality International, działającej na rzecz równouprawnienia osób z widocznymi deformacjami twarzy.

„Czarne charaktery w filmach o Bondzie nie mają zbyt wiele szczęścia, jeżeli chodzi o wygląd. To nie jest tylko przestarzały stereotyp albo niespecjalnie kreatywny wybór twórców. To znak, że producentów i scenarzystów nie interesują kwestie równouprawnienia osób o niestandardowym wyglądzie” – powiedziała Swift w rozmowie zarejestrowanej podczas popularnego brytyjskiego talk-show „The Graham Norton Show”.

„Nie jestem twoim wrogiem”

Od starożytności funkcjonowało przekonanie, że doskonałość fizyczna jest odzwierciedleniem pozytywnych cech charakteru. Przez tysiące lat utrwaliło się przekonanie, że nienaganny wygląd świadczy o szlachetnym charakterze osoby.

Z kolei każda skaza, niepełnosprawność czy blizna była informacją, że z daną osobą coś jest nie tak – nie powinno się jej ufać, a najlepiej – należałoby zepchnąć ją na margines społeczeństwa.

Nic dziwnego, że większość czarnych charakterów obecnych w popkulturze ma blizny lub jakąś wadę budowy. Można wymienić chociażby Dartha Vadera, Freddiego Kruegera albo kapitana Haka. Do tego doliczmy cały wachlarz postaci z uniwersum DC czy Marvela – no i oczywiście czarne charaktery z filmów o Bondzie.

Wyjątkiem może być postać samego najgorszego z najgorszych, czyli. szatana – przykładem niech będzie główny bohater serialu „Lucyfer” lub Al Pacino w roli elegancko ubranego wysłannika piekieł w „Adwokacie diabła”. To jednak jedne z niewielu wyjątków, które potwierdzają starą regułę, że z deformacją ciała musi wiązać się parszywy charakter.

Aby ukrócić praktyki w branży filmowej, które krzywdzą osoby z bliznami i deformacjami twarzy, działająca z ramienia Face Equality International organizacja Changing Faces uruchomiła akcję pod hasłem #AmNotYourVillain (ang. „nie jestem twoim wrogiem”).

Inicjatywa odniosła już spory sukces – dzięki jej staraniom Brytyjski Instytut Filmowy przestał finansować produkcje, w których postaci czarnych charakterów posiadają widoczne skazy na twarzy.

Film
„Co poszło nie tak?”. Brytyjskie media bez litości dla 6. sezonu „The Crown”
Film
Filmy o procesach gwiazd to nowy trend. Czemu lubimy patrzeć na pranie brudów?
Film
„Oppenheimer” to nie wyjątek: mamy erę bardzo długich filmów. 3 godziny to norma
Film
Burza po wypowiedzi Quentina Tarantino o brytyjskich aktorach. „Są jak fantomy”
Film
Horrory przeżywają drugą młodość. To zasługa generacji Z, która uwielbia się bać