We Francji produkuje się coraz mniej beczek z niezwykle cennej francuskiej dębiny. Podstawowy powód to pandemia, ale problem jest jednak znacznie bardziej złożony. Efekty odczuwają winiarze na całym świecie, którzy produkują wino korzystając z beczek z francuskiego dębu.
Francuskie beczki: towar luksusowy
Beczki z francuskiego dębu mają miłośników na całym świecie – zarówno wśród winiarzy, jak i konsumentów. Francuski dąb ceniony jest za to, że nadaje czerwonym winom charakterystyczne aromaty orzecha włoskiego i przypraw, a także subtelne taniny, delikatniejsze niż na przykład dąb amerykański.
Wielu winiarzom – zwłaszcza tym z Australii, Chile czy Kalifornii – grozi widmo coraz trudniej dostępnych i coraz droższych beczek z francuskiego dębu. Łatwego rozwiązania tego problemu nie ma, bo właśnie francuska dębina w dużym stopniu wpływa na smak i aromat win z Nowego Świata.
Czytaj też: 6 nowych szczepów w winach z regionu Bordeaux. Powód? Zmiany klimatu
Problemem nie są jedynie rosnące ceny beczek. Przewiezienie ich do innych krajów winiarskich blokują restrykcje wynikające z pandemii, a to przekłada się na opóźnienia. Często też brakuje kontenerów do przewiezienia beczek.
Coraz mniej win z francuskich beczek?
Wygląda na to, że problem braku francuskich beczek nie doczeka się szybkiego rozwiązania. Zwiększenie ich eksportu po prostu nie opłaca się Francji. Władze tego kraju wolą kontrolować wielkość eksportu beczek poza kraje Unii Europejskiej i dzięki temu windować ceny beczek. Gotowe beczki dają nawet dwudziestokrotnie wyższy dochód niż sprzedaż takiej samej ilości drewna.