Nowy serwis streamingowy startuje w czasie pandemii

Quibi, konkurent Netflixa, przyciągnął uwagę wpływowych inwestorów i wybitnych twórców filmowych

Publikacja: 07.04.2020 12:12

Fot: Quibi/YouTube

Fot: Quibi/YouTube

Foto: Fot: Quibi/YouTube

Pandemia to nienajlepszy moment na uruchomienie nowego biznesu. Chyba, że chodzi o serwis streamingowy, z nimi jest nieco inaczej.

W tym tygodniu na zatłoczony rynek wkroczyło Quibi – kolejna firma, która chce powalczyć o uwagę odbiorców. Czym wyróżnia się ten serwis i dlaczego jego twórcom zaufali potężni inwestorzy?

Nadchodzi czas „filmów wertykalnych”

Quibi to serwis dla użytkowników smartfonów. Do tego (jak wskazuje sama nazwa, będąca skrótem angielskiego „quick bites”) wszystkie produkcje fimowe trwają tam 10 minut albo krócej.

Kolejną cechą, która wyróżnia tę platformę na tle konkurencji, jest możliwość błyskawicznej zmiany trybu oglądania z pionowego (jak w smartfonie) na horyzontalny (jak w telewizji).

Oglądanie filmów w pionie może nie wydawać się najbardziej potrzebną funkcją na świecie, ale popularność aplikacji, takich jak Snapchat czy Tik Tok, przyczyniła się do tego, że marki coraz większą uwagę zwracają na wertykalne wideo.

W swoich kampaniach reklamowych z takim formatem eksperymentuje m.in Mercedes-Benz.

Nie chodzi tylko o marketing – pionowe filmy zaczynają pojawiać się także w świecie filmu. W Australii odbywa się festiwal „filmów wertykalnych”, z takim formatem eksperymentują także wybitni reżyserzy. To też jeden z powodów, dla których Quibi wyróżnia się spośród innych serwisów streamingowych.

Oscarowi ambasadorzy

Debiutujący serwis może poszczycić się imponującą listą twórców, pozyskanych do współpracy nad produkcjami. Są na niej m.in. reżyserzy nagradzani Oscarami – Steven Spielberg, Guillermo del Toro czy Steven Soderbergh.

O tym, że eksperci od branży filmowej czy reklamowej widzą wielki potencjał w krótkich filmach, przeznaczonych dla pokolenia wychowanego na YouTube, moga świadczyć również nazwiska założycieli. Za Quibi stoją Jeffrey Katzenberg, współzałożyciel studia Dreamworks, oraz Meg Whitman, była prezes Hewlett-Packard.

Firma od 2018 roku pozyskała też wpływowych inwestorów. Łącznie ponad 1,5 miliarda dolarów na uruchomienie Quibi wyłożyły niemal wszystkie wielkie hollywoodzkie studia (Sony Pictures Entertainment, Disney, Viacom czy MGM) oraz chiński gigant e-commerce, Alibaba Group.

Serwis dostępny jest również w Polsce. Przez pierwsze 90 dni można korzystać z niego za darmo, potem opłata miesięczna wynosi 7,99 dolara (33 zł).

Pandemia to nienajlepszy moment na uruchomienie nowego biznesu. Chyba, że chodzi o serwis streamingowy, z nimi jest nieco inaczej.

W tym tygodniu na zatłoczony rynek wkroczyło Quibi – kolejna firma, która chce powalczyć o uwagę odbiorców. Czym wyróżnia się ten serwis i dlaczego jego twórcom zaufali potężni inwestorzy?

Pozostało 86% artykułu
Sztuka
BMW Art Club łączy siły z Unsound Festival. Nowa odsłona prestiżowego cyklu
Sztuka
Koniec „inwazji” Banksy'ego na Londyn. Burza wokół tajemniczych murali
Sztuka
Kolejna nieudana renowacja w kościele w Hiszpanii. Media pomstują. „Karykatura”
Sztuka
Pomnik z Wrocławia najlepszy na świecie. „Pokazuje sytuację całego pokolenia”
Sztuka
Tajemnica arcydzieła Rembrandta ujawniona. Mistrz użył toksycznej substancji