Fenomen triathlonu w Polsce widać gołym okiem – liczba zawodników rośnie, pojawiają się imprezy triathlonowe, powstają też kluby, w których triathloniści mogą doskonalić swoje umiejętności, przygotowując się do startu w zawodach. Pod tym względem Polska jest wyjątkowa – w porównaniu do innych krajów Europy mamy szczególne zamiłowanie do tego sportu. Jednym z najbardziej znanych klubów tego typu w Polsce jest warszawski TRICLUB. Prowadzi go Łukasz Lis, trener, zawodnik i promotor triathlonu jako sportu, który może uprawiać każdy.
Sukces: Triathlon to w Polsce fenomen. Z czego bierze się tak duża popularność tego sportu w naszym kraju?
Łukasz Lis: Na pewno znaczenie ma popularność Ironmana, czyli najdłuższego dystansu w triathlonie, w którym zawodnicy pokonuję 4 kilometry płynąc, 180 kilometrów rowerem, a na koniec maraton. Ironman to magnes. Ludzie najpierw marzą, że kiedyś podejmą to wyzwanie, a następnie dochodzą do wniosku, że warto spróbować wchodząc w triathlon. Druga rzecz to różnorodność. Piękno triathlonu zawiera się w trzech dyscyplinach.
Co w sensie sportowym daje połączenie biegania, pływania i jazdy na rowerze?
ŁL: Dla ciała to bardziej kompleksowe działanie. Oddziałujemy na większą liczbę mięśni, niż trenując jedną dyscyplinę, więc jest to zdrowsze. Pływanie jest zbawienne dla biegaczy. O ile w biegu mocno obciążamy układ kostno-stawowy, o tyle podczas pływania działamy na te partie rozluźniająco. Podobnie jest z rowerem. Taki kompleksowy trening oddziałuje szerzej na ciało. W triathlonie cały czas trenujemy wydolnościowo, więc układ krwionośny pracuje w podobny sposób, choć w innych środowiskach, a zatem także przy innych obciążeniach zewnętrznych.