Mogłoby się wydawać, że media społecznościowe to platformy, które nigdy nie przestaną wspierać konsumeryzmu. Przez szereg ostatnich lat rzeczywiście tak było i z pewnością tak zostanie.
Jednak od pewnego czasu część influencerów obiera całkowicie odwrotny kierunek. W ich ślady idą rzesze konsumentów, stawiając na minimalistyczny trend „podkonsumpcji”.
Na czym polega podkonsumpcja?
Profile popularnych influencerów od lat przypominają tablice reklamowe, przysparzając współpracującym z nimi markom znaczących zysków. W dużej mierze to internetowi twórcy treści odpowiadają za nadkonsumpcję, czyli nakłanianie użytkowników mediów społecznościowych do kupowania nadmiernej ilości rzeczy, bez których z powodzeniem można się obejść.
Czytaj więcej
Nowe marki wypierają gigantów na rynku odzieży sportowej. Najbardziej pożądanymi butami na świecie okazał się produkt będący owocem współpracy hiszpańskiego domu mody Loewe – ulubionej marki pokolenia Z – z firmą On Running, sponsorem Igi Świątek.
Tymczasem wśród młodych użytkowników internetu narasta bunt wobec takich działań. Coraz większą popularność zyskuje trend, który można przetłumaczyć jako „podkonsumpcja” (od ang. underconsumption). Ekonomiści od lat znają to pojęcie. W największym skrócie odnosi się ono do sytuacji, w której popyt jest mniejszy niż produkcja dóbr.