Izby odwoławcze EUIPO (Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej) uchyliły zeszłoroczną decyzję EUIPO, w której uznano, że skoro Banksy nie ujawnia swojej tożsamości (słynie z tego, że od lat zachowuje anonimowość, to pozwala mu tworzyć sztukę uliczną w miastach na całym świecie), a jego prace umieszczane są w przestrzeni publicznej, to trudno mówić o prawach autorskich do tych prac.
Banksy ma prawo do anonimowości
„Prawa autorskie są dla frajerów” – tak Banksy napisał w 2005 roku w swojej książce pod tytułem „Wojna na ściany”. Mimo to od trzech lat walczył o prawo do swoich dzieł – i o to, aby inne podmioty nie używały ich do swoich celów.
Spór rozpoczął się od charakterystycznej małpy, stworzonej przez Banksy'ego na ścianie jednego z klubów w angielskim mieście Brighton. Na szyi zwierzęcia wisi tablica z napisem: „Laugh now, but one day we’ll be in charge”, czyli w wolnym tłumaczeniu: „Śmiej się, ale pewnego dnia to my będziemy rządzić”. Graffiti stało się głośne i szybko zaczęło żyć własnym życiem, powielane w internecie i mediach społecznościowych.
Agencja Pest Control, która zajmuje się potwierdzaniem autentyczności prac Banksy’ego umieszczanych przez niego anonimowo w przestrzeni publicznej, w czerwcu 2019 roku postanowiła zastrzec na terenie Unii Europejskiej wspomnianą małpę jako znak towarowy artysty. Już w listopadzie ten ruch zakwestionowała firma poligraficzna Full Colour Black, specjalizująca się w produkcji kartek okolicznościowych. Prawnik firmy stwierdził, że Banksy, próbując na różne sposoby zastrzec swoje prace jako znaki towarowe, działał „w złej wierze”.
Czytaj więcej
„Prawa autorskie są dla przegrywów” – pisał prawie 15 lat temu w swojej książce Banksy, najsłynniejszy na świecie anonimowy artysta. Po latach może się okazać, że takie poglądy będą go słono kosztować.