„Tysiące ogłoszeń”. Rosja szuka ochotników na wojnę w serwisach z ofertami pracy

Niezależny rosyjski serwis Meduza pisze o tym, że w rosyjskich serwisach z ogłoszeniami o pracę masowo pojawiają się oferty dla osób chętnych podpisać kontrakt z armią. O sprawie informuje też BBC. Ile mogą zarobić chętni do wyjazdu na wojnę?

Publikacja: 15.04.2022 15:10

Junarmia, młodzieżowa organizacja paramilitarna, podczas defilady na Placu Czerwonym w Moskwie, maj

Junarmia, młodzieżowa organizacja paramilitarna, podczas defilady na Placu Czerwonym w Moskwie, maj 2019 roku.

Foto: Wikimedia Commons, Creative Commons Attribution 4.0 International license, MON, Rosja

Po ataku Rosji na Ukrainę, prezydent Władimir Putin zapowiedział publicznie, że na wojnę nie będą wysyłani poborowi – często nastoletni, niedoświadczeni żołnierze odbywający obowiązkową służbę wojskową. W Ukrainie mieli walczyć jedynie żołnierze, którzy podpisali kontrakt z armią i jadą tam z własnej woli. 

Na wojnę w dwa tygodnie: Rosja szuka ochotników 

Putinowi zależy, żeby do Ukrainy nie wysyłać młodych Rosjan z poboru, bo to mogłoby szybko wywołać niezadowolenie społeczeństwa. Jednak Rosjanom, którzy w najbliższej ofensywie na Donbas zamierzają rzucić ogromne siły, brakuje żołnierzy kontraktowych. Władze robią, co mogą, by temu zaradzić. 

Niedawno pojawiło się wideo z okupowanych przez Rosjan terenów Donbasu i Łuhańszczyzny, gdzie żołnierze „zachęcali” młodych mężczyzn do wyjazdu na front organizując łapanki na ulicach. W Rosji nie da się tego przeprowadzić w ten sposób, zatem władza musi szukać innych sposobów.

Czytaj więcej

„Jeśli dożyjemy”. Poznałem rosyjskiego żołnierza i zobaczyłem wojnę jego oczami

Niezależny rosyjski serwis Meduza, powołując się ba BBC, donosi, że w rosyjskich serwisach z ogłoszeniami o pracy od kilku tygodni pojawia się mnóstwo ogłoszeń zachęcających do podpisania kontraktu z armią. Dziennikarze starali się policzyć te ogłoszenia. Jak pisze „Meduza”, w jednym serwisie naliczono ponad 3 tysiące, w drugim – ponad 18 tysięcy.

Ogłoszenia zachęcające do podpisania kontraktu z rosyjską armią umieszczane są między innymi w rosyjskim metrze. 

Jak twierdzi BBC, przedstawiciele jednego z serwisów z ogłoszeniami o pracę zapewnili, że wojskowe ogłoszenia rekrutacyjne pojawiały się też przed wojną, ale jej wybuch sprawił, że jest ich wyraźnie więcej. 

Zdaniem BBC, chętni mogą liczyć na wynagrodzenie w wysokości ok. 30-50 tysięcy rubli za miesiąc (ok. 1500-2500 złotych), ale w niektórych regionach kraju oferty bywają znacznie korzystniejsze.

Większość ofert kierowana jest do rezerwistów, którzy mają za sobą obowiązkową służbę wojskową i przeszli przeszkolenie. Są jednak też takie, których adresatami są poborowi – zdaniem BBC oferuje im się dwuletnie płatne kontrakty zamiast rocznej obowiązkowej służby wojskowej.

Dziennikarze BBC w kilku przypadkach zadzwonili pod numery telefonu, by poznać szczegóły „ofert pracy” w wojsku. Okazało się, że punkty werbunkowe przygotowały „szybką ścieżkę” dla chętnych, by maksymalnie przyspieszyć możliwość wysłania kolejnych żołnierzy na front. Zdaniem rozmówcy cytowanego przez BBC proces przygotowawczy trwa 10-15 dni, po czym może nastąpić wysyłka na front.  

Po ataku Rosji na Ukrainę, prezydent Władimir Putin zapowiedział publicznie, że na wojnę nie będą wysyłani poborowi – często nastoletni, niedoświadczeni żołnierze odbywający obowiązkową służbę wojskową. W Ukrainie mieli walczyć jedynie żołnierze, którzy podpisali kontrakt z armią i jadą tam z własnej woli. 

Na wojnę w dwa tygodnie: Rosja szuka ochotników 

Pozostało 86% artykułu
Społeczeństwo
Koniec ery przyjaźni w pracy? Dlaczego nie chcemy już bliskich relacji w biurze
Społeczeństwo
Kolejna branża odczuła „efekt Ozempicu”. Chce na tym zarobić miliony
Społeczeństwo
„Urlop dla nieszczęśliwych”. Pomysł milionera na toksyczną atmosferę w pracy
Społeczeństwo
„Hollyweird” to nowy fenomen: rośnie wiara w wielki spisek gwiazd szołbiznesu
Społeczeństwo
Czy warto być lojalnym pracownikiem? Szef to wykorzysta – ostrzegają badacze
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił