Po ataku Rosji na Ukrainę, prezydent Władimir Putin zapowiedział publicznie, że na wojnę nie będą wysyłani poborowi – często nastoletni, niedoświadczeni żołnierze odbywający obowiązkową służbę wojskową. W Ukrainie mieli walczyć jedynie żołnierze, którzy podpisali kontrakt z armią i jadą tam z własnej woli.
Na wojnę w dwa tygodnie: Rosja szuka ochotników
Putinowi zależy, żeby do Ukrainy nie wysyłać młodych Rosjan z poboru, bo to mogłoby szybko wywołać niezadowolenie społeczeństwa. Jednak Rosjanom, którzy w najbliższej ofensywie na Donbas zamierzają rzucić ogromne siły, brakuje żołnierzy kontraktowych. Władze robią, co mogą, by temu zaradzić.
Niedawno pojawiło się wideo z okupowanych przez Rosjan terenów Donbasu i Łuhańszczyzny, gdzie żołnierze „zachęcali” młodych mężczyzn do wyjazdu na front organizując łapanki na ulicach. W Rosji nie da się tego przeprowadzić w ten sposób, zatem władza musi szukać innych sposobów.
Czytaj więcej
Wojnę w Ukrainie nieustannie pokazują media na całym świecie. Ja przez ostatni miesiąc oglądałem...
Niezależny rosyjski serwis Meduza, powołując się ba BBC, donosi, że w rosyjskich serwisach z ogłoszeniami o pracy od kilku tygodni pojawia się mnóstwo ogłoszeń zachęcających do podpisania kontraktu z armią. Dziennikarze starali się policzyć te ogłoszenia. Jak pisze „Meduza”, w jednym serwisie naliczono ponad 3 tysiące, w drugim – ponad 18 tysięcy.