Możliwość „osadzania” („embeddowania”) postów z Instagrama na stronach www to funkcja, która budzi kontrowersje od lat. Właściciele praw autorskich do zdjęć czy filmów udostępnianych w ten sposób, uważają, że to furtka do łamania praw autorskich i coraz częściej wchodzą na drogę sądową. Stronami w tych sprawach są zarówno media, ale też osoby, które udostępniają cudze treści w swoich postach na Instagramie. Teraz z oskarżeń o piractwo muszą tłumaczyć się przedstawiciele Instagrama, bo serwis został pozwany przez użytkowników ze Stanów Zjednoczonych.
Instagram w sądzie: koniec udostępniania postów?
Zdaniem powodów, funkcja udostępniania postów z Instagrama na stronach www, znacząco rozszerza zasięg serwisu, ale autorzy udostępnianych postów nie mają z tego tytułu żadnych korzyści. Zdaniem powodów możliwość udostępniania postów znacząco zmniejszyło możliwości zarabiania na opłatach licencyjnych dotyczących wykorzystywania treści przez wydawców. „Instagram wprowadza ludzi w błąd, że każdy może wykorzystać chronione prawem autorskim dzieła z dowolnego konta na Instagamie. To przypomina darmowe jedzenie w bufecie. Dostęp do takich możliwości daje funkcja osadzania postów” – pisze w pozwie Solomon Cera, prawnik reprezentujący powodów. „Instagram korzysta z milionów chronionych prawami autorskimi zdjęć i filmów udostępnianych użytkowników serwisu” – czytamy w pozwie. „Pozwany zarabia miliardy dolarów rocznie udostępniając, śledząc, zachęcając, umożliwiając osadzanie tysięcy czy nawet milionów zdjęć i filmów chronionych prawami autorskimi, co stanowi naruszenie prawa przez podmioty korzystające z funkcji osadzania postów”. Prawnik powodów twierdzi również, że Instagram wprowadzał w błąd inne podmioty, sugerując, ze nie potrzebują one pozwolenia czy licencji, by osadzać posty na swoich stronach internetowych.
Czytaj też: Raport: 25% Instagrama to reklamy. Głównie nieoznaczone
Nielegalne wykorzystanie ich treści miało trwać zdaniem powodów od lipca 2013 roku do czerwca 2020 roku, kiedy rzeczniczka Facebooka (firmy, do której należy Instagram) przyznała, że wydawcy chcący udostępniać posty z Instagrama, muszą uzyskać pozwolenie właścicieli praw autorskich. W pozwie czytamy też o tym, że choć Instagram ma możliwość śledzenia, na jakich stronach osadzane są zdjęcia, to nie udostępnia takiej możliwości użytkownikom, którzy mogliby dzięki niej dochodzić swoich praw. Brak podobnego narzędzia, jak czytamy w pozwie, to wynik „nienasyconego głodu pozyskiwania nowych użytkowników i przychodów z reklam” – zarówno na Facebooku, jak i na Instagramie.
Pozew dotyczy wieloletnich zaniechań ze strony serwisów społecznościowych, ale odnosi się też do konkretnych zdjęć. Jeden z pozywających zgłosił prawa do zdjęcia z protestów po zabójstwie George’a Floyda, które umieścił na swojej stronie BuzzFeed, drugi – do zdjęcia z wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2016, po które sięgnął serwis magazynu Time. Proponowany pozew zbiorowy nie dotyczy jednak tylko tych szkód –może dołączyć do niego każdy użytkownik Instagrama, którego prawa autorskie zostały naruszone.